Rozdział 25

Rozdział 25

Decyzja panny Granger.



        Zabini schodził do lochów, taszcząc za sobą wielki kufer. W końcu po jakiś dziesięciu minutach, które ciągnęły się jak godziny, trafił pod kamienną ścianę. Mruknął odpowiednie hasło i wszedł do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Nikogo tam nie zastał, ale wcale nie był zdziwiony. Dochodziło wpół do trzeciej w nocy, a jutro z samego rana wszyscy zaczynali środowe lekcje. Chłopak postawił kufer obok obitej czarną skórą kanapy. Rozsiadł się i czekał. Czekał na jakąś zabłąkaną duszyczkę, która zgodzi się go przenocować. Nie musiał czekać długo. Przez dziurę w ścianie weszła Daphne. Oczy miała lekko zapuchnięte. Chłopak od razu wiedział, że płakała. Podniosła wzrok i stanęła jak wryta, gdy zobaczyła Ślizgona. 
– Co ty tu robisz? – zapytała zachrypniętym głosem. 
– Czekam na kogoś, kto mógłby mnie przenocować – odparł nonszalancko, a Daphne ukryła swoje zdziwienie. Pokiwała głową. 
 – Płakałaś – stwierdził Zabini, zanim dziewczyna zdążyła zadać swoje pytanie. 
 – A ty nie nocujesz dziś na czwartym piętrze – odpyskowała, ukradkiem ocierając mokre policzki. Pokiwał głową i westchnął przeciągle.
 – Miałem dość mieszkania z Weasley, jest nie do wytrzymania. – Skrzywił się, wypowiadając ostatnie słowa. Jakoś dziwnie się czuł, zwierzając się Daphne. 
– A ty? Dlaczego się włóczysz po nocy? – Ślizgonka westchnęła ciężko i założyła pasmo brązowych włosów za ucho. Stwierdziła, że chyba może co nieco powiedzieć Zabiniemu. W końcu znają się nie od dziś. 
– Pokłóciłam się z kimś. Z kimś ważnym dla mnie. – Kiwnął głową na znak, żeby kontynuowała – Ostatnio często się kłócimy, a nie mam osoby, z która mogłabym o tym pogadać. 
– A Astoria? Pansy? – Smutno pokręciła głową. 
– Zakazał mi o nas mówić komukolwiek, a Astoria czy Pansy od razu zaczęłaby całe dochodzenie. Nie potrzebuję więcej dramatów. 
 – Wiec to chłopak? I chyba właśnie mi o "was" powiedziałaś... – Dziewczyna westchnęła.
 – Mówię ci o tym tylko dlatego, że wiem, że absolutnie nie będziesz się tym interesował. 
 – Słuchaj, jakby trzeba było go trochę poobijać to zawsze możesz na mnie liczyć, ale masz rację, jeśli mnie o to nie poprosisz, to nie będę się mieszał. Po jej policzkach znów pociekły łzy, sama nie wiedziała dlaczego. Uśmiechnęła się, choć z mokrymi policzkami wyglądała niezbyt dobrze. Blaise posłał jej ciepły uśmiech i poklepał miejsce na kanapie obok siebie. Daphne chętnie je zajęła. Siedzieli w salonie do późna i rozmawiali. O Ginny i Pansy, o szkole i McGonagall, o planach na przyszłość. Aż w końcu zasnęli na kanapie. Daphne wtuliła się w bok Zabiniego i choć oboje potrzebowali tej niezobowiązującej rozmowy, gdy pierwsi Ślizgoni pojawili się w pokoju wspólnym, po całym Hogwarcie rozniosła się plotka o gorącym romansie Daphne i Zabiniego. 
 *


     Ginny siedziała na lekcji Obrony przed Czarną Magią jakby ją czymś struli. Usiadła w ławce i odsunęła krzesło w najdalszy kąt. Mimo to Blaise czasem szturchał ją łokciem. Ginny wciąż była na niego wściekła, jednak listy zeszły na dalszy plan. Była wściekła, bo postanowił zwyczajnie uciec. Wyprowadzka Ślizgona tylko upewniała dziewczynę w tym, że od początku bawił się jej uczuciami. Blaise natomiast w ogóle nie zwracał na nią uwagi, liczył, że samo jej przejdzie, nie wiedząc jak bardzo ją rozczarował. Jak zawsze robił dobrą minę do złej gry. Sytuacji wcale nie poprawiały rozsiane przez Astorię plotki. Ginny bez końca wyobrażała sobie Zabiniego i Daphne razem. Każda minuta dłużyła się niemiłosiernie, w dodatku panna Weasley nie mogła się skupić, głos Barkley’a ją irytował. Wyrwana do odpowiedzi nie miała pojęcia jakie padło pytanie. Zabini usłużnie szepnął w jej stronę poprawną formułkę, ale Ginny w swej upartości wolała nawet stracić w oczach profesora niż przyjąć pomoc od zakłamanego Ślizgona. W końcu nauczyciel zarządził koniec lekcji i Gryfonka odetchnęła z ulgą. Szybko wrzuciła podręcznik do torby i czym prędzej opuściła klasę. Nie obejrzała się za siebie, choć czuła, że Blaise świdruje ją wzrokiem.
 * 

     W końcu Malfoy znalazł Blaise'a. Był w podłym nastroju po wczorajszej rozmowie z McGonagall. Wiedział, że jego dni w Hogwarcie są policzone, toteż wczorajszy wieczór spędził upijając się prawie do odcięcia w pokoju wspólnym Slytherinu. Niewiele pamiętał z poprzedniej nocy, a w dodatku zaspał na dwie pierwsze lekcje. Za wszystko to winił Zabiniego, który zwykł go budzić. 
 – Gdzie się podziewałeś do cholery? – warknął blondyn w ramach powitania. Blaise uniósł jedną brew, a na ustach błąkał mu się uśmieszek. Wiedział, że poinformowanie przyjaciela o wyprowadzce nie będzie łatwe. 
 – Ciebie też miło widzieć– mruknął Zabini, a potem zamknął podręcznik, który dotychczas przeglądał. Ruszyli pod salę zaklęć. 
 – Czuję się paskudnie, także nie pogarszaj wszystkiego – dodał podirytowany Malfoy, na co Zabini znów się uśmiechnął. 
 – Widzę, że humor dopisuje – rzucił jedynie. Trochę nawet współczuł Draco, przypomniawszy sobie ile blondyn wczoraj wypił. 
 – Żebyś wiedział, McGonagall kazała mi przeprosić Granger. 
 – Świetnie, za co tym razem? 
– Tym razem to mnie wyjebią ze szkoły, jeśli Granger tak sobie zażyczy – wysyczał przez zęby Malfoy, ciemnowłosy Ślizgon zrobił wielkie oczy i gwizdnął cicho. 
– Ale… Może od początku, bo chyba nie nadążam. – Słowa Malfoya nie miały dla Zabiniego żadnego sensu. Pansy pojawiła się niewiadomo skąd, zaszła ich od tyłu i zarzuciła przyjaciołom ramiona na szyję. – Tutaj jesteście frajerzy, szukam was od śniadania – zagadnęła wesoło, ale uśmiech spełzł jej z ust, widząc ich miny. 
 – Zły moment? – dodała, puszczając ich. 
 – Draco wygaduje jakieś totalne bzdury – powiedział Zabini. 
 – Nic nowego – skwitowała Parkinson, ale poczęstowała Draco pytającym spojrzeniem. Malfoy doszedł do wniosku, że ma najbardziej irytujących przyjaciół na świecie. 
 – No więc? – ponagliła Pansy, wiedząc, że za chwilę zaczną kolejne zajęcia, a ona musi zdążyć dobiec na zielarstwo. Blondyn machnął ręką.
 – Wyjaśnię wam na długiej przerwie, spotkajmy się na dziedzińcu.
 – Widzę, że to grubsza sprawa – mruknęła Parkinson, ale jedynie wzruszyła ramionami i odeszła w stronę cieplarni. Blaise westchnął, wiedząc, że prawdy dowie się dopiero za godzinę. Profesor Flictwik wpuścił ich do sali. 
 – To co? Dlaczego mnie nie obudziłeś? – zagadnął Malfoy, siadając w swojej ławce. Zabini zmierzwił swoje krótkie włosy, unikając wzroku przyjaciela. 
 – Wyjaśnię na długiej przerwie? – mruknął wymijająco, a Draco wywrócił oczami. 

     Kiedy nareszcie zajęcia dobiegły końca, Ślizgoni spotkali się na dziecińcu przy głównym wyjściu z zamku. Plac świecił pustkami, a pogoda nikogo nie rozpieszczała. Pansy co chwilę pocierała o siebie zmarznięte ręce. Cała trójka usiadła na murku, Pansy wyjęła z torby kanapki, które w pośpiechu przyniosła z Wielkiej Sali. Wręczyła każdemu po jednej, a chłopcy pochłonęli je w mgnieniu oka.
 –Apetyt dopisuje, to zawsze dobry znak – mruknęła posępnie dziewczyna, spodziewając się nieciekawych wieści. Draco dokończył swój lunch zanim zaczął się tłumaczyć.
– Ujmę to tak, moja dalsza edukacja w tej przecudownej placówce stoi pod znakiem zapytania. 
– No nieee… Tak dobrze ci szło, żadnego gnębienia i knucia przez dwa miesiące, co tym razem się stało? – powiedziała Parkinson pół żartem. Myślała, że Draco odrobinę dramatyzuje.
– Nic nowego, Hermiona Granger – odparł Zabini, wchodząc przyjacielowi w słowo. Wymienili z Pansy znaczące spojrzenia, co tylko dodatkowo zdenerwowało Draco. 
– Chcecie wiedzieć, czy nie? – Pansy i Zabini zgodnie pokiwali głowami, odkładając żarty na bok.
– Chcą wywalić mnie ze szkoły, a osobą, która ma zdecydować czy zostaję jest Granger. W dodatku McSztywna coś mówiła o przeprosinach, więc raczej mam przejebane. – Zapadło milczenie, Draco wodził wzrokiem od Pansy do Zabiniego. – Nie wiem, powiecie coś? 
– Histeryzujesz, Granger nie może cię wywalić ze szkoły, co ona ma do tego? – zapytała rzeczowo Pansy. – Trochę ją powyzywałem, wiecie jakie są teraz zasady… – Użyłeś s-word? – upewnił się Blaise, na co Draco jedynie przytaknął. Parkinson jęknęła.
– Do kurwy, Draco, jest tyle wyzwisk, a ty musiałeś wyjechać akurat z tym? No na litość Salazara… 
– Stało się – przerwał przyjaciółce Zabini.
– Mam przeprosić Granger czy coś, a potem pewnie McGonagall ją zapyta, czy mam dalej zostać w Hogwarcie. 
– Nie słyszycie jak niedorzecznie to brzmi? Hermiona jest przecież tylko uczennicą, dlaczego ona ma decydować o twojej przyszłości? – Pansy nie mogła pojąć, dlaczego McGonagall podjęła tak beznadziejną decyzję.
–Wydawało mi się, że zaczęliście się dogadywać… – zaczął powoli Blaise, obserwując reakcję przyjaciela.
– Niby ja i Granger? Nie bądź śmieszny, ona mnie nienawidzi.
– No i co, przeprosisz ją? – zadała kluczowe pytanie Pansy.
– A to coś zmieni? – Draco uniósł jedną brew, obserwując reakcję przyjaciół. Pansy westchnęła przeciągle.
– Nie dowiemy się, jeśli nie spróbujesz. 
– To mi nawet nie przejdzie przez usta – mruknął ponuro Malfoy.
– No to cię wywalą – rzucił lekko Blaise.
– I tak mnie wywalą. To tylko kwestia czasu.
– Dobrze, że jesteś takim optymistą. Kiedy zamierzasz z nią pogadać? – drążyła dalej Parkinson, w głowie miała milion myśli. Nie wyobrażała sobie tego ostatniego roku bez Draco.
– Kto powiedział, że zamierzam z nią pogadać?
– Daj spokój, Draco. Przeproś ją po prostu – wtrącił Zabini. Nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel chce dać się wyrzucić z powodu taki błachostki jak przeprosiny. Draco pokiwał głową.
– Pogadam z nią po kolacji czy coś, pewnie i tak będzie do późna siedzieć w bibliotece. Ale uważam, że to niczego nie zmieni.
– Przekonajmy się, to chyba niezła cena za pozostanie w zamku – odparł Blaise. Draco jedynie westchnął przeciągle, starając się nie myślec o Pani Prefekt.
– Zmieniając temat, gdzie się podziewałeś dziś rano? Przegapiłem przez ciebie obronę z Barkleyem.
– Nie żebyś coś stracił – mruknął Zabini, migają się od odpowiedzi. Nie chciał kopać leżącego informacją o wyprowadzce.
– Ja za to słyszałam bardzo ciekawe plotki… – dodała Pansy, posyłając szatynowi znaczące spojrzenie. Blaise potarł sobie skronie, przy śniadaniu również usłyszał kilka rewelacji na swój temat.
– Jaśniej? – zwrócił się do Pansy Draco. Dziewczyna uśmiechnęła się mimowolnie.
– Chodzą plotki, że Blaise i Daphne Greengrass mają się ku sobie… A przez „ku sobie” mam na myśli, że spali se sobą w pokoju wspólnym. – Draco się skrzywił.
– Kurwa stary, ja czasem siedzę na tamtej kanapie… – udał obrzydzenie Draco. Blaise wywrócił oczami, a Pansy się roześmiała.
– Nie spałem z Daphne, nawet się nie całowaliśmy… Po prostu gadaliśmy trochę i w końcu zasnąłem.
– Ale co ty w ogóle robiłeś w lochach? – zapytał podejrzliwie Malfoy. Blaise wziął głęboki wdech.
– Tak jakby wyprowadziłem się z naszego dormitorium…
– Co?! To ja tu próbuje nie wylecieć ze szkoły, a ty mi mówisz, że zostawiasz mnie z tymi wariatkami?! Nawet nie chcę tego słuchać, masz tam wrócić, pogodzić się z Weasley i wszyscy będziemy szczęśliwi, jasne? – Pansy niemalże dusiła się ze śmiechu, słysząc te wszystkie rewelacje.
– Czekaj, czekaj, skąd wiesz, że chodzi o Weasley? – zapytał podejrzliwie Zabini.
– Nie urodziłem się wczoraj. O co innego mogłoby chodzić?
– W każdym razie, nie da się z nią wytrzymać, próbowałem, okej? Ale ona jest kompletnie…
– Więc tak po prostu się wyprowadziłeś? – ironizował blondyn.
– Zabrałem rzeczy i zszedłem do lochów, licząc na to, że ktoś mnie przenocuje, ale spotkałem tam tylko zapłakaną Daphne i… gadaliśmy.
– Tak, a teraz cały Hogwart gada, że ją przeleciałeś – mruknęła Pansy leniwie.
– Ale to nieprawda – odparł jedynie Blaise. – Ciekawe kto wygaduje te bzdury. – Pansy tylko parsknęła.
– Oczywiście, że Astoria – dodał znudzony Malfoy.
– Ale ona nie miałaby motywu, teraz chyba szaleje za Potterem, czy coś… Daphne to jej siostra.
– Nie od dziś wiemy, że Astoria nie ma kręgosłupa moralnego. Zaraz… Co ty tam mówiłeś o Potterze? – zapytała niewinnie Parkinson. Panowie wymienili znaczące spojrzenia i parsknęli śmiechem.
– A co on ciebie tak zaczął interesować? – podpuszczał ją Blaise.
– Nie bardziej niż ciebie Ginny Weasley, a ty Draco jedyne o czym gadasz od miesiąca to twoja poprana relacja z Granger, także zamknijcie się oboje.
– Wcale nie gadam o… Granger? – Draco gapił się w jakiś punkt ponad głowami przyjaciół. Parkinson odwróciła się przez ramię, żeby dostrzec samotną sylwetkę zmierzającą w ich stronę. Hermiona zatrzymała się w odległości dwóch stóp od Ślizgonów, Draco zeskoczył z murku i ruszył w jej stronę. Wiatr rozwiewał Hermionie splątane włosy, a szaty obojga łopotały na wietrze.
– McGonagall mówi, że chciałeś ze mną pogadać – powiedziała w końcu, świdrując Malfoya spojrzeniem. Draco doskonale wiedział, że nie ma już odwrotu.
 * 

        Daphne Greengrass nie była tchórzem, jednak środowe lekcje zwyczajnie ją pokonały. Nie była w stanie znieść tych rozbawionych spojrzeń, tych szeptów i pogardy wymalowanej na twarzach rówieśniczek. Właśnie dlatego zdecydowała się zaszyć w sypialni, przynajmniej dopóki cała afera nie ucichnie. Jedyne o czym była w stanie myśleć był Neville. Ślizgonka była pewna, że plotki rozniosły się po całej szkole i koniec końców dotarły do wieży Gryffindoru. Już przy śniadaniu próbowała odszukać go w tłumie, sama nie wiedziała dlaczego, przecież nie mogłaby z nim porozmawiać. Jednak instynktownie jedyne czego pragnęła to wyznać prawdę Neville’owi. Daphne nie zniosłaby, gdyby chłopak myślał, że go zdradziła. Panna Greengrass była do szaleństwa w nim zakochana! Nie wyobrażała sobie następnych miesięcy bez ich potajemnych spotkań. Jednak tuż po pierwszej lekcji zdezerterowała, aby zaszyć się w sypialni. Chciało jej się płakać, wręcz wyć z tej bezsilności. Wcale nie potrzebowała tłumaczyć każdemu z osobna, że nie przespała się z Blaise’m Zabinim. Nie przejmowała się opinią całej szkoły, jednak gdzieś tam w środku czuła, że jest kilka osób, którym chciałaby się wytłumaczyć. Jak na złość nie mogła z nimi porozmawiać. Szukanie Neville’a po zamku, gdy wszyscy ją obserwowali nie wchodziło w grę. W dodatku Astoria też zdawała się gdzieś rozpłynąć. A Daphne tak bardzo teraz jej potrzebowała! Okryła się kocem, a kiedy sowa Longbottoma zastukała w szybę malutkiego okienka w jej pokoju… Daphne rozpłakała się na dobre. 
*


        Pansy i Blaise w napięciu obserwowali jak ich przyjaciel odchodzi z Hermioną Granger w stronę zamku. Pansy niewiele wyczytała z miny Pani Prefekt, ale miała przeczucie, że mimo wszystko Hermiona nie zgodzi się na wyrzucenie Malfoya ze szkoły. Z drugiej strony ich konflikt eskalował przez ostatnie siedem lat i tak na prawdę Parkinson nie miała pojęcia, czy ocieplenie ich relacji nie było tylko na pokaz. – Myślisz, że mu wybaczy? – zapytała w końcu Pansy, obserwując przystojny profil Zabiniego. Chłopak pokręcił głową.
– Myślę, że on jej nie przeprosi. Jest zbyt dumny i uparty.
– Wyrzucą go?
– To już zależy od Granger, ale… Jeśli miałbym zgadywać to myślę, że nie. Ona nie jest taka. Nawet jeśli są zawziętymi wrogami. 

     Dwójka Ślizgonów ruszyła do zamku. Nie śpieszyli się, wciąż rozprawiając o Draco i Hermionie. Mimo wszystko szykowali się na najgorsze. Na ich drodze stanęło rodzeństwo Weasley. Ginny wyraźnie kłóciła się z bratem, jednak gdy zobaczyli Ślizgonów natychmiast umilkli. Ron posłał Zabiniemu i Pansy uśmieszek pełen wyższości.
– Czego się szczerzysz? – zaczepnie zapytał Blaise. Starał się nie zwracać uwagi na Ginny, która przewiercała nienawistnym spojrzeniem jego czaszkę. Pansy pociągnęła przyjaciela za rękaw szaty, aby wyminąć Gryfonów, ale na nic się to zdało.
– Malfoy najwidoczniej pożegna się ze szkołą, wybaczcie mój dobry humor, ale takich wspaniałych wieści nie słyszy się codziennie.
– Granger wam powiedziała? – zapytał od razu Blaise, posyłając Weasleyom zdziwione spojrzenie.
– Oczywiście – odparł dumnie Ronald. Pansy poczuła się jakby ktoś ją spoliczkował. Zabiniemu też mina zrzedła.
– Od razu jakoś zmarkotnieliście – brnął dalej Ron, świetnie się bawiąc. Oczywiście Hermiona opowiedziała o wszystkim przyjaciołom, pomijając kilka wyzwisk i całą sprawę z wywarem. Jednak zarówno Harry, Ron jak i Ginny wiedzieli o ultimatum. Choć panna Granger nie zadeklarowała nikomu swojej decyzji dla Harry’ego i Ron było oczywistym, że ich przyjaciółka pozbędzie się Malfoya. Jedynie Ginny nie była tego taka pewna i o to właśnie sprzeczała się z bratem.
– Wywalą go? – zapytała w końcu Pansy, zwracając się do Ginny. Gryfonka tylko wzruszyła ramionami, natomiast Ronald zaczął ich gorączkowo zapewniać, że Draco pewnie już się pakuje.
– Dobra, zamknij mordę Weasley, bo chcemy porozmawiać z Ginny – przerwał mu Zabini, wypowiadając dziwnie miękko imię dziewczyny. Gryfonka uniosła jedną brew, a potem prychnęła.
– Goń się, nie zamierzam z tobą gadać Blaise. – Jego imię w jej ustach zabrzmiało równie dziwnie. W innych okolicznościach Parkinson pewnie by się roześmiała, ale teraz miała ważniejszy problem na głowie.
– Ron, mógłbyś zostawić mnie z siostrą? – zapytała najzwyczajniej w świecie. Kiedy ostatnim razem Ronald zostawił ją z Harrym poczuła, że… Że ma go trochę po swojej stronie. Jednak Ronald zmierzył ją jedynie podejrzliwym spojrzeniem.
– Zabierz Zabiniego ze sobą, zdecydowanie nam się nie przyda – dodała szybko Ślizgonka, na co Ron odrobinę się uśmiechnął.
– Słyszałeś ją Zabini? Zbierajcie się stąd – dodała Ginny, krzyżując ręce na piersiach. Absolutnie nie ufała Parkinson, jednak była ciekawa o czym Pansy chce z nią porozmawiać. W końcu Ron i Blaise dali za wygraną i zostawili je same pośrodku pustego korytarza.
– Może przejdę do sedna... – powiedziała szybko Pansy i podeszła bliżej rudowłosej dziewczyny. Odciągnęła Ginny w najdalszy kąt korytarza, pod okno.
– Tak, to ułatwiłoby sprawę... – mruknęła najmłodsza z siedmiorga Weasleyów, wyszarpując rękaw szaty z ręki Parkinson. Poprawiła torbę na ramieniu.
– Wiesz, że Draco ma ją przeprosić? – zapytała konspiracyjnie Parkinson.
– Czekaj, powoli. Po pierwsze kogo? Po drugie kiedy? A po trzecie, jak u licha, namówiliście Ślizgona, żeby kogokolwiek przeprosił? – Pansy wywróciła oczami.
– To nie tak, że słowo "przepraszam" nie przechodzi nam przez gardło...
– Do sedna – mruknęła Ginny, niecierpliwiąc się.
– Nie wiem ile powiedziała wam Granger, ani ile Granger powiedziała McGonagall, ale fakty są takie: Hermiona ma zdecydować, czy Malfoy może zostać w szkole…
– Powiesz mi coś, czego nie wiem? – przerwała jej Ginny, zaczynała żałować, że zgodziła się na rozmowę z Parkinson. Ślizgonka też się niecierpliwiła, zaczynała myśleć, że tylko marnuje czas na Ginny Weasley.
– Draco dostał polecenie od McGonagall, żeby przeprosić najpierw Granger. Nie wiem, czy to jakoś wpłynie na jej decyzję. Ale skoro wam o tym nie powiedziała to wnioskuje, że McGonagall nic jej o tym nie powiedziała.
– Pomyśli, że on sam na to wpadł – mruknęła posępnie Ginny. Była przekonana, że Hermiona jak nikt inny zasługuje na te przeprosiny, jednak wiedząc, że to McGonagall to ukartowała… Rudowłosej było przykro, że przeprosiny będą wymuszone.
– Pewnie słyszałaś, że Draco znów ją obraził? – brnęła dalej Parkinson – Zastanawiam się…
– Nie powiedziała chłopakom o s-word. Mówiła mi kilka dni temu, że zepsuła coś? Coś co należało do Malfoya i wtedy padło s-word. – Pansy zmarszczyła brwi.
– Draco jakoś się nie chwalił, że coś zepsuła. Powiedział tylko, że się posprzeczali…
– Najwidoczniej nie chcą, żebyśmy wiedzieli co się dokładnie wydarzyło – przerwała jej znów Ginny, choć myślami wybiegła już daleko, usiłując sobie przypomnieć całą rozmowę z Hermioną. Między dwójką prefektów musiało się wydarzyć coś… dziwnego.
– Wiesz co, Parkinson? Kiedy o tym myślę, mam wrażenie, że to się wydarzyło dobre dwa tygodnie temu. – Ta ich sprzeczka? – Ginny jedynie pokiwała głową.
– Hermiona przestała chodzić z nim na patrole, jakoś… no z tydzień już będzie. Jakby się unikali.
– Malfoy więcej przesiadywał w lochach, ale nie wydało mi się to dziwne… – myślała na głos Pansy, analizując ostatni miesiąc.
– Od kiedy wywalają ze szkoły za s-word? Nie żeby wam się nie należało… – zapytała po chwili Ginny. Ślizgonka spoważniała, uciekając spojrzeniem. Nie wiedziała ile może zdradzić.
– Bo widzisz, żeby wrócić do Hogwartu część Ślizgonów musiała podpisać takie papiery… Ministerstwo chciało mieć pewność, że Hogwart nie będzie kształcić kolejnego pokolenia Śmierciożerców. Draco… Draco był pod szczególnym nadzorem.
– Dlatego został Prefektem? – Pansy potaknęła. Ginny zamyśliła się na chwilę, bo wszystko zaczęło nabierać dla niej sensu.
– Stąd to nagłe zawieszenie broni, teraz rozumiem. – Pansy się skrzywiła.
– Ja niczego nie podpisywałam – dodała, chcąc dać Gryfonce do zrozumienia, że jej przemiana naprawdę wynika z właściwych pobudek. Jednak to nie był temat na teraz.
– Myślisz, że naprawdę go wywalą? Że Hermiona… – Parkinson nie była w stanie dokończyć myśli. Nie chciała uwierzyć, że po tym wszystkim Draco nie dostanie swojej szansy.
– Kiedy rozmawiałam z nią kilka dni temu, wcale nie była na niego zła. W sensie… Może była zła, ale powiedziała, że sobie zasłużyła.
– Żartujesz? – Ginny ze śmiertelną powagą pokręciła głową, całkowicie rozumiała zdziwienie Parkinson, bo sama nie mogła uwierzyć w to, co wtedy powiedziała jej przyjaciółka.
– Mówiła, że to co zniszczyła, było dla niego ważne i…
– Ale jak mogła pomyśleć, że zasłużyła sobie na s-word? – Ginny pokręciła bezradnie głową.
– Ja też nie mogłam tego zrozumieć.
– Co tam się wydarzyło – zapytała retorycznie Pansy, usilnie próbując znaleźć logiczne wytłumaczenie.
– Gdy o tym myślę… Nie wiem, czy na prawdę chcę wiedzieć. Ale nie martw się o Malfoya, nie wywalą go. Na pewno nie przez Hermionę.
– Obyś miała rację – mruknęła ponuro Pansy, obserwując schody prowadzące do gabinetu dyrektorki, schodził po nich Malfoy. 
 ***

– Uciekłem stamtąd, okej? – warknął blondyn, rozsiadając się na kanapie. Natychmiast zdjął przez głowę szatę i poluzowany krawat. Pansy dosiadła się do niego i podała mu drinka. Draco wypił go na raz i odstawił szklankę na stolik. Zabini usiadł obok niego, świdrując go spojrzeniem.
– Ale co się stało? – dopytywała Parkinson, nie rozumiejąc zupełnie nic.
– Poszedłem z Granger się przejść, skoro McGonagall ją przysłała to byłem pewny, że wie, że mam ją przeprosić.
– Nie wiedziała – powiedziała cicho Pansy, powoli zaczynała rozumieć co poszło nie tak.
– Nie wiedziała, to ją uświadomiłem i przeprosiłem, a ona się wściekła. Przeprosiłem ją i się wściekła! Ona jest zupełnie nienormalna. – Pansy jęknęła zrezygnowana. Ginny już dawno przewidziała, że tak to się skończy, jeśli Hermiona dowie się, że przeprosiny były wymuszone. Zabini nalał im po drugim drinku. 
– No i co teraz? Wywalą cię?
– Nie, jeszcze nie. Ta jędza Granger ubzdurała sobie, że nie podejmie jeszcze decyzji, a McGonagall, jak ja nienawidzę tej starej prukwy!, oświadczyła, że przeprosiny wygłoszę również podczas kolacji w Wielkiej Sali. – Zabini spojrzał na zegarek. – Jutro wieczorem – dodał Malfoy. Pansy szybko wypiła swojego drinka, krzywiąc się.
– Ale co z Hermioną?
– A co ma być? Ona jest zupełnie odklejona, nie wiem, co miałbym zrobić, żeby pozwoliła mi zostać w szkole. Już raz ją przeprosiłem i na niewiele to się zdało.
– Napiszmy jakąś dobrą mowę, skoro cała szkoła będzie słuchać, to może ci wybaczy. Musisz tylko porwać publiczność, a potem pocałunek w deszczu i z głowy – podsunął Zabini, mając z tyłu głowy sceny z tanich romansideł. Pansy parsknęła śmiechem, a Draco udał, że puszcza pawia. Mimo wszystko, z braku lepszych opcji, cała trójka postanowiła skupić się na pisaniu jakiś sensownych przeprosin. Czuli się bezsilni, a napisanie mowy z pewnością Malfoyowi nie zaszkodzi. Zabini głównie się wygłupiał, ale Pansy naprawdę chciała pomóc przyjacielowi.
— A może coś w stylu "Droga Hermiono z całego serca..."– zaczął swoją błazenadę Zabini.
– Widzie tylko jeden problem – warknął w jego stronę niezadowolny Malfoy.
– Jaki? – zainteresował się Zabini, udając pełne skupienie.
– Że on – odezwała się Pansy, wskazując Draco – nie ma serca.
– I chyba wolałbym oddać obie nerki niż powiedzieć coś takiego – dodał blondyn.
– Nie możesz po prostu tam wyjść i powiedzieć: „Chciałbym przeprosić Hermionę Granger za to wszystko co kiedykolwiek o niej powiedziałem"? – zapytała Pansy, drąc na pół kolejną kartkę pokrytą ich bazgrołami.
– Nie wiemy czy uda mu się wymówić jej imię publicznie – dopowiedział Blaise. Ślizgonka zachichotała. – Przezabawne – mruknął Malfoy. – Nie będę przepraszał Granger przy publiczności, już wydze ich miny – mruknął posępnie Draco.
– A co do tego ma publiczność? – zapytał Blaise.
–A dużo, większość mnie po prostu nienawidzi.
– I tym się przejmujesz? – zapytała z niedowierzaniem Pansy.
– Nie przejmowałbym się, ale od początku roku staram się nie rzucać w oczy, a teraz takie coś? Nie wiem czy zauważyłaś, ale ludzie nie lubią byłych Śmierciożerców – powiedział ponuro. Żadne się nie odezwało. W ciągu tego roku chyba cała trójka starała się nie rzucać w oczy.
– Dobra, nieważne. Co mam powiedzieć po tej głupiej kolacji?! W ogóle nie wiem po co to robię, skoro ona i tak nie przyjdzie! – Marudził dalej Malfoy.
– Jak to nie przyjdzie?! – żachnęła się Pansy. Draco machnął tylko ręką.
– Oświadczyła to tym wyniosłym tonem u McGonagall. Kiedy dyrektorka wyjechała z całą tą szopką, Granger od razu powiedziała, że nie zamierza się pojawić i słuchać kolejnych fałszywych przeprosin. – Zabini westchnął przeciągle.
– Dlaczego my zawsze mamy pod górkę? – mruknęła jedynie Pansy, podpierając głowę dłonią. Coś czuła, że jej współpraca z Ginny Wealsey jeszcze nie dobiegła końca.




Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Było trochę błędów, ale czepiać się nie będę, bo ja tu oceniam treść, a nie ortografię. A więc tak: Rozdział jest wspaniały. Wszystko się pokomplikowała. Ciekawa jestem, jak z tego wybrniesz :)
      Ja osobiście wolę małe przekomarzanki. Mimo, że lubię te ostre kłótnie, to jednak wolę jak jest słodko i przyjemnie :)
      Weny i pozdrowionka,
      Dravelia
      Ps. Zapraszam na http://www.hermiona-riddle-po-drugiej-stronie.blogspot.com

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział !! Bardzo mi sie podoba pomysł z tą książką i zastanawiam sie co teraz zrobi Zabini widząc gryfonkę. Podoba mi sie to że między Draco a Hermą akcja nie toczy się za szybko i że ich stosunki nie zmieniają się z dnia na dzień. Ogólnie wasz blog jest w pierwszej piątce moich ulubionych, a to dzięki genialnemu stylowi pisania i obecności paringów ( nie wiem jak to sie pisze) które ubóstwiam. Nie mogę już się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieje że będzie naprawdę dlugi bo ten przeczytałam na jednym wdechu.
    Życzę duuużo weny
    ~TESSA:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialnie! :DD Draco, coś ty zrobił?! Znowu taki sam? Ehh.. Ale dzięki temu jest ciekawie. xDD Co ten nauczyciel, najpierw Dafne podrywał, teraz Ginny? Książka Zabiniego to super pomysł, ciekawe co będzie dalej! ;p No i Harry. CO TO MIAŁO BYĆ? Pewnie to jakaś sztuczka Astorii, może eliksir miłosny, a ja wiem... Czekam na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście wolę, gdy raczej się przekomarzają, a nie kłócą! Ech, Draco, denerwujesz mnie człowieku :P
    A jeśli chodzi o Harry'ego... jest mi naprawdę za niego wstyd, biedna Pansy!
    Fajny rozdział, ale mam nadzieję, że Draco z Hermioną przestaną się już tak żreć, w końcu to już dwudziesta piąta notka, może czas na jakieś postępy w ich relacji? :P
    Pozdrawiam i życzę weny,
    http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :)
    Czekam niecierpliwie na kolejny i mam nadzieję, że zaczniesz od Ginny i Zabiniego

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dawna czytam twojego bloga, jednak nigdy nie komentowałam i chciałam za to przeprosić. Dopiero dziś założyłam sobie konto :)
    A więc podsumowując wszystkie 25 rozdziałów...Zajebisty blog, kocham twoich bohaterów i jak kreujesz ich charaktery,a twój lekki styl pisania dopełnia wszystko :*
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział
    Aniołek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie komentarze cieszą chyba najbardziej zaraz po komentarzach osób czytających i komentujących wszystkie posty. Dzięki za komentarz bo naprawdę są na wagę złota, komentuj blog co paręnaście rozdziałów żebym wiedziała że nadal czytasz :D czytelnicy o których nie miało się pojęcia cieszą najbardziej ;)
      ~Pani M.

      Usuń
  8. Genialne, genialne, genialne ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czadzior! ;D I ta niepewność, kiedy Ginny szukała tej książki ;3 Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
    Pozdrawiam i zapraszam na
    dramione-nowa-historia.blogspot.com

    ~Blonde Princess~

    OdpowiedzUsuń
  11. No to mnie zaskoczyłaś! Harry i Astoria... kurcze, zatkało :o A zaczęłam lubić relację Harry'ego i Pansy. No cóż, nie zawsze dostajemy to, czego chcemy :D Biedna Ginny- przyłapana przez Ślizgona. Nie chciałabym być na jej miejscu ><
    Rozdział świetny, uwielbiam styl, którym piszesz i nie mogę doczekać się więcej Dramione <3
    Zdrówka, weny, cierpliwości ;*
    /AM

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak ty to robisz, że w każdym rozdziale coś sie dzieje? Zaczełam to czytać dopiero 3 dni temu, a już przeczytałam wszystkie rozdziały- taki to wciągające! Bierz się z następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo *-* Tak wogóle, to bloga znalazłam przez przypadek. Zaczęłam czytać wczoraj wieczorem i pochłonęłam wszystko prawie za jednym razem. Wszystkie rozdziały są boskie. Miniaturki tak samo.A co do tego- to rozdział jest świetny. Chociaż nie powiem, "zdenerwowałam" ( naczy takie jakieś nie wiadomo jak to nazwać uczucie ) się na Draco, za jego słowa. Było tak dobrze. Biedna Pansy. Co ta Astoria kombinuje? A Harry, też niech się ogarnie. Zastanawia mnie jeszcze sprawa Nevilla i Dafne. I tego profesora. Pozdrawiam i życzę weny~ Tencza

    P.S. Zapraszam na swojego bloga -> http://wszystko-i-nic-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, że niepokoję i wgl.
    Wiem, że ciężko jest napisać długi rozdział, alee kiedy będzie 26? xd
    Dziś jest 26.01 a nowy rozdział miał być chyba 25 czyli wczoraj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział od soboty wieczorem jest już na blogu ;) Zaraz go dodam do spisu treści

      Usuń
  15. No i znowu się pokłócili! Co za idiota z tego Malfoya! :D No i ta akcja z książką xd o manio... PRZYŁAPAŁ JĄ! :P czytam dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  16. The same. Blinsy <3
    hermioneaan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. nooo i aaaagggrgrgr !!!

    Pani Smok

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty