Rozdział 22


Opowieści panny Greengrass, czyli jak zostać bohaterem

Nazajutrz cały Hogwart huczał od plotek. Ekspedycja do Zakazanego Lasu obrosła do rozmiarów legendy, a słynny Harry Potter znów znalazł się na językach hogwardzkiej młodzieży. Wszystko to za sprawą Astorii Greengrass, która podczas śniadania już po praz trzeci opowiadała o heroicznych czynnych Wybrańca wszystkim tym, którzy chcieli słuchać. Wianuszek dziewcząt otoczył blondynkę, a i kilku Ślizgonów ciekawie nadstawiało uszu. Pansy usiadła jak najdalej od Astorii, a mimo to mogła śledzić relację wydarzeń z lasu. Nie wtrącała się, bo jej udział w wyprawie musiał pozostać tajemnicą, mimo to ściskało ją w żołądku, gdy Greengrass przeinaczała fakty. – On jest taki wspaniały – westchnęła blondynka, dolewając sobie zielonej herbaty. Jedna z szóstoklasistek, która dopiero dosiadła się do stołu Ślizgonów, szybko podchwyciła: – Kto? – Wszyscy doskonale wiedzieli, że Astoria zwyczajowo w taki sposób opisywała Malfoya. – No wiesz, Harry. – Nowoprzybyła wymieniła z koleżankami zdziwione spojrzenia. – Uratował mi życie w Zakazanym Lesie – mówiła nadal Astoria, rozkoszując się atencją. – Co się tam wydarzyło, zanim McGonagall was znalazła? – zapytał ktoś inny. Greengrass nie potrzebowała dalszej zachęty, za każdym razem jej wersja wydarzeń była coraz barwniejsza. – Oh, no dobrze – podjęła opowieść – Jak tylko zgubiłam się w lesie, zaatakowały mnie Akromantule. Przysięgam, że nigdy nie widziałam potworniejszych bestii, zahipnotyzowały mnie spojrzeniem, nawet nie mogłam dobyć różdżki... – Akromantule nie hipnotyzują spoj... – chciała wtrącić się przytomnie Daphne, ale siostra zgromiła ją wzrokiem. Młodsza z sióstr umilkła, a Pansy z końca stołu posłała jej rozbawione spojrzenie. – Trafiłam na naprawdę ogromnego osobnika, miał pewnie z piętnaście stóp! Myślałam, że już po mnie – ciągnęła dalej Astoria, z radością obserwując, że coraz więcej osób śledzi jej opowieść. – Wyszczerzył te swoje zębiska... – Pająki nie mają zębów... – wtrąciła znów Daphne, a Astoria znów spiorunowała ją wzrokiem. – Nie przerywaj, chcecie wiedzieć co się stało, czy nie? – Jasne, że chcemy! – zapewniły Astorię szóstoklasistki. Daphne postanowiła nie zwracać uwagi na wszelkie nieścisłości, choć z każdą kolejną wersją było ich coraz więcej. – No więc chciał mnie zjeść, a ja nic nie mogłam zrobić. – „Miałaś różdżkę" cisnęło się Daphne na usta, ale nic nie powiedziała. – Wedy odnalazł mnie Harry! Zakrył mnie własnym ciałem i rzucił jakieś super skomplikowane zaklęcie. Pająk po prostu zdechł! Być może ze strachu... Wtedy zaczęły się wylewać całe masy tych potworów, ale on wszystkie pozabijał i uratował mnie! – zakończyła triumfalnie. – Ale co się działo potem? – dopytywali słuchacze z wypiekami na twarzach. Greengrass uśmiechnęła się pod nosem, udając, że jest zawstydzona. – Przytuliłam Harry'ego, żeby mu podziękować. Ale on zażyczył sobie czegoś więcej... – zrobiła znacząco pauzę –Pocałował mnie. Nie macie pojęcia jak on bosko całuje! – Pansy straciła apetyt, choć słyszała o pocałunku nie pierwszy raz. Zwyczajnie wstała od stołu, zostawiając niedojedzoną owsiankę i ruszyła pod salę Zaklęć. Mimowolnie jej podświadomość odtwarzała w głowie scenę pocałunku w lesie, jej pocałunku z Harrym. Jednak każda taka przyjemna wizja szybko zamieniała się w koszmar, kiedy zamiast Parkinson to Astoria całowała Wybrańca. Szatynka sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Tymczasem w Wielkiej Sali panna Greengrass kontynuowała swoją opowieść. – Odprowadził mnie do zamku, pod samą sypialnię jak prawdziwy dżentelmen. Myślałam, że zażyczy sobie czegoś więcej niż pocałunek, onieśmielał mnie – blondynka udawała, że się rumieni i szybko napiła się herbaty. – Ale co się działo potem? – dopytywały nadal słuchaczki. Astoria poprawiła włosy, zanim przystąpiła do dalszej relacji. – Znów się całowaliśmy, nie mam pojęcia ile to trwało, ale jego ręce już znalazły się pod moją koszulką. Mówię wam, Harry dokładnie wie, co robi... – Znów wymowna pauza. – Ale w porę go powstrzymałam, tym bardziej, że na dworze już świtało. Pożegnał mnie i pognał do wieży Gryffindoru. Oh, mówię wam, on jest idealną mieszanką słodyczy i pikanterii – zakończyła blondynka. Przy stole Slytherinu wciąż wrzało, a fragmenty opowieści panny Greengrass przechodziły z ust do ust kolejnych uczniów. * Harry i Ron wyszli na dzieciniec w trakcie długiej przerwy. Wybraniec chciał zwyczajnie uciec do ciekawskich spojrzeń, dwuznacznych uśmieszków i szeptów, które ciągły się za nim, gdy szedł korytarzami. Ronald do tej pory nie pytał o Zakazany Las, choć do jego uszu dotarło wiele sprzecznych ze sobą plotek. Jednak teraz, po całym poranku cierpliwego znoszenia zamieszania wokół Pottera, chciał zwyczajnie wiedzieć co się wydarzyło. Tak na prawdę. – To... Gdzie wczoraj byłeś? – zapytał w końcu Ron, siadając obok przyjaciela na niewysokim murku dziecińca. Harry westchnął, ale podjął opowieść widząc, że Ron zasłużył na prawdziwą wersję zdarzeń. – Na patrolu z Parkinson, a potem goniłem nieodpowiedzialnych Ślizgonów po lesie. – mruknął Harry. – A więc z tym Lasem to prawda? Z Astorią... to prawda? – Ron zmarszczył brwi, Harry wzruszył ramionami. – Poniekąd; zaatakowała nas Akromantula, ale była tylko jedna, poza tym nieduża, ogłuszyłem ją. Greengrass rzuciła mi się na szyję. – Czyli jednak? – dopytywał Ronald, nie mogąc sobie wyobrazić Astorii w objęciach przyjaciela. – Całowaliśmy się... No co tak patrzysz? – Chcesz mi powiedzieć, że najbardziej seksowna dziewczyna w szkole rzuciła ci się na szyje? – Mniej więcej, nie mam pojęcia co jej odbiło, ale uczepiła się mojego ramienia i nie puściła dopóki nie znaleźliśmy się w lochach. – Czyli ją odprowadziłeś tak, jak opowiadają. – Harry wzruszył ramionami. – Tak, ale wcale nie zamierzałem się z nią przespać jak możesz się domyślać. – Ron tylko parsknął śmiechem. – Nie zamierzałeś... ale zrobiłeś to? – zapytał wciąż rozbawiony rudzielec, Harry uderzył go w ramię. Wiedział, że przyjaciel się z nim droczy. – No jasne, to była cała orgia, bo przecież w jej sypialni spała jeszcze trójka dziewczyn – ironizował Wybraniec. – W końcu was znalazłam! – Wzdrygnęli się, bo Hermiona zaszła ich od tyłu. Cmoknęła Rona w kącik ust na powitanie. Cała trójka pogrążyła się w niezobowiązującej rozmowie. Koniec końców zeszli też na temat lasu, ale Hermiona nie przyznała się, że ona również przeżyła swoje w Zakazanym Lesie, i to w dodatku z Malfoyem. *** Koniec kolejnego tygodnia nauki zbliżał się nieuchronnie, wydarzenia z opowieści Astorii powoli blakły i już mało kto zaprzątał sobie nimi głowę. Głownie dlatego, że historię znali niemal wszyscy na pamięć. Teraz przeżywali sobotnie wyjście do Hogsmeade, które wiązało się z zapraszaniem drugich połówek na randki. Choć Greengrass kilka razy próbowała inicjować jakąś konwersację z Potterem, Wybraniec zręcznie jej unikał. Jednak jego oschłe zachowanie wcale jej nie zraziło, blondynka miała nowy cel, a na nieszczęście Parkinson był nim Potter. Pansy od tygodnia wysłuchiwała planów współlokatorki dotyczących Gryfona i to doprowadzało ją do szewskiej pasji. Głównie dlatego postanowiła „zamieszkać" w bibliotece. Pochłonięta nauką mogła się oderwać od rozmyślań o Harrym, co był niesłychanie trudne, bo co wieczór musieli odbyć swój patrol. Oboje jednak nie poruszali tematu wycieczki do lasu, zupełnie jakby obowiązywała ich zmowa milczenia. W czwartek wieczorem, tuż po zakończonym patrolu, Harry rozstał się z Pansy bez słowa pożegnania i ruszył do wieży Gryffindoru. Miał ochotę na piwo kremowe i wieczór w gronie przyjaciół. Ron, Hermiona, Ginny i Neville już na niego czekali, rozkładając karty do gry w Szalone ósemki, to Granger nauczyła wszystkich mugolskiej gry, a cała paczka z miejsca pokochała prostotę tej zabawy. W Pokoju Wspólnym panowała sielankowa atmosfera, ciepłe kolory i porozrzucane poduszki nadawały pomieszczeniu przytulności. Ogień trzaskał wesoło w kominku, a uczniowie spędzali czas na rozmowach, grach towarzyskich i testowaniu gadżetów ze sklepu Weasleyów. Harry poczuł się jak w domu. Ron od razu podał mu piwo i Wybraniec rozsiadł się w wolnym fotelu. Nie obyło się bez docinków Ginny, która wciąż robił aluzję co do jego gorącego romansu z Astorią, ale Harry uśmiechnął się tylko z pobłażaniem. Nie miał jej za złe. Niedługo potem Neville wymówił się zręcznie, zarzekając się, że jest zmęczony, choć wszyscy doskonale wiedzieli, że Longbottom się z kimś spotyka. Choć Ginny próbowała wyciągnąć coś z przyjaciela wiele razy, wciąż nie dowiedziała się kto zawrócił w głowie Neville'owi. Gdy wysoki nastolatek zniknął im z oczu, panna Weasley znów zaczęła drążyć temat. – Coś musieliście zauważyć, na litość, mieszkacie z nim od pierwszego roku! Nadal upieram się, że to Daphne – zwróciła się do brata i Harry'ego. Niestety żaden z chłopców nie miał pojęcia z kim potajemnie umawia się ich współlokator i oboje poddawali w wątpliwość teorię Ginny. – A co ty jesteś taka ciekawska? Może zazdrosna? – odgryzł się Ron, przyglądając się siostrze ciekawie. Ginevra jedynie parsknęła śmiechem. – Nie mówcie mi, że nie umieracie z ciekawość! Wszyscy wiemy jak przeżywał zniknięcie Luny... Jestem ciekawa kto sprawił, że na chwilę o niej zapomniał. – Hermiona zgodziła się z przyjaciółką. Ona również nie mogła uwierzyć, że Longbottom spotykał się z kimś, kto nie był Luną Lovegood. Dziewczyny były zwyczajnie ciekawe, co po kwadransie udzieliło się również Harry'emu i Ronowi. – A propos Luny, wiadomo już, gdzie przebywa? – zapytał Harry, zwracając się do byłej dziewczyny. Ginny i Neville regularnie wysyłali Lovegood listy, chcąc upewnić się, że wszystko z nią w porządku. Jednak od dłuższego czasu nie dostali żadnej odpowiedzi, naprawdę się niepokoili i coraz częściej myśleli o opuszczeniu szkoły, aby odszukać przyjaciółkę. Nie chcieli jeszcze informować reszty o swoich planach, ale coraz częściej przeglądali wspólnie mapy, wytyczali trasy i spekulowali nad miejscem pobytu Krukonki. – Wciąż nie odpisała na ostatni list, wysłaliśmy jeszcze dwa, ale na razie cisza – poinformowała przyjaciół Weasley, starając się nie brzmieć na przygnębioną. Szybko wrócili do tematu Longbottoma i jego tajemniczej dziewczyny. Harry i Hermiona bez końca próbowali przekonać Ginevrę, że nie ma racji. Żadne nie mogło uwierzyć, że ich Neville miałby spotykać się ze Ślizgonką. Ale wtedy odezwał się Ron: – Słuchajcie, może coś w tym jest – zaczął nieśmiało. – Teraz ty zaczynasz? – żachnęła się Hermiona. Harry posłał przyjacielowi zdziwione spojrzenie. – Nie chciałem nic mówić, bo wiem, że nie pochwalasz tego – zwrócił się do Hermiony – Ale do Hogwartu wróciły halucynogenne ziółka. – Teraz cała trójka słuchała jak zahipnotyzowana. Wiadomym było, że najstarsze roczniki eksperymentowały z przeróżnymi substancjami, z resztą prym w tym długo wiedli bliźniacy Weasley. Jednak wraz z ich zniknięciem popularna substancja zdawała się opuścić zamek. Hermiona od początku nie pochwalała palenia czegokolwiek, a teraz obserwowała swojego chłopaka oskarżycielskim spojrzeniem. Nie przypuszczała, że Ron mógłby sięgnąć po coś takiego. – Ale co to ma wspólnego z Neville'm i jego dziewczyną? – zapytał szybko Harry, zanim Granger mogła zacząć swój wykład o szkodliwości palenia czegokolwiek. – Mówię wam o tym, bo to właśnie Daphne Greengrass zdaje się mieć dostęp do tych ziółek. Nott powiedział... – A od kiedy ty się przyjaźnisz z Theodorem Nottem?– zapytała zgryźliwie Hermiona, jednak Ron ciągnął swoją opowieść: – Nott powiedział, że Greengrass ma je od swojego chłopaka. Jak wiemy trzeba nieźle się znać na zielarstwie i mieć rękę do roślin, żeby wychodować coś takiego. Jeśli ktoś mógłby tego dokonać to tylko Neville. –Więc od teraz Neville jest dla ciebie dilerem, czy tak? – kontynuowała Hermiona, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszała. Ron zamilkł, szukając wsparcia u Harry'ego. – No nie wiem – zaczął okularnik – To wszystko zdaje się być grubymi nićmi szyte, wyobrażacie sobie Neville'a jak łamie aż tyle zasad w regulaminie? – Ginny postanowiła dorzucić swoje trzy kunty: – Neville robił to już wcześniej. – Pozostali wytrzeszczyli na nią wzrok, ale Ginny nieubłaganie kontynuowała: – Wiem, bo sama wzięłam od niego trochę tych ziółek na piątym roku... I przed tygodniem. – Zaczerwieniła się po cebulki rudych włosów. Hermiona uchyliła usta ze zdziwienia, była oburzona. Jedak Harry tylko się roześmiał, rozładowując napięcie. – Jaki brat, taka siostra. – Klepnął Rona po plecach, a Rudzielec też się uśmiechnął. Spojrzał na siostrę i popukał się w czoło. Hermiona pokręciła z niedowierzaniem głową, ale nie mogła gniewać się długo. W końcu Ronald ją udobruchał i spędzili wieczór w bardzo przyjemnej atmosferze. * Daphne miała kłopoty z zaśnięciem. Ostatnie kłótnie z Nevillem doprowadzały ją do szału. Wciąż wałkowali ten sam temat dotyczący ich związku, który Gryfon chciał utrzymać w tajemnicy, a Daphne wręcz przeciwnie. Do tego wszystkiego doszły trudności w znalezieniu miejsca spotkania. Pokój Życzeń wcale nie był tak idealną kryjówką, bo po siódmym piętrze kręciło się coraz więcej ciekawskich uczniów. W dodatku ostatnimi czasy zakochanym trudno było znaleźć czas dla siebie. A kiedy chłopak odmówił wspólnego wyjścia do Hogsmeade, tego było już dziewczynie za wiele. Daphne zaczęła myśleć, że Neville znalazł kogoś innego. Już dwukrotnie nakryła go w Sowiarni z Weasley, wyraźnie oboje coś ukrywali, a ich rozmowy milkły gdy tylko Ślizgonka wchodziła do pomieszczenia. Młodsza z sióstr Greengrass była zwyczajnie nieufna, bardzo nie chciała skończyć jak Astoria, toteż dopatrywała się problemów tam, gdzie wcale ich nie było. Daphne nie miała pojęcia jak powinien wyglądać zdrowy związek, w dodatku wciąż nie mogła się pogodzić z tym, że Longbottom nie chciał uprawiać z nią seksu. Ślizgonka była przekonana, że coś z nią nie tak. – Pansy, śpisz? – szepnęła Daphne, podjęła decyzję, że wbrew zakazom Gryfona, przyzna się Parkinson do ich związku. Serce jej biło jak oszalałe. – Próbuję spać – warknęła podirytowana Pansy, wcale nie chodziło o Daphne, zwyczajnie wściekała się na Pottera. Jednak jej ton skutecznie odstraszył młodszą koleżankę. Daphne wcale już nie była taka pewna, czy powinna zaufać Parkinson w tej delikatnej sprawie. Postanowiła zdusić w sobie wszelkie emocje i zasnąć. Jednak długo przewracała się z boku na bok, próbując nie myśleć o Neville'u. Bezskutecznie. * Piątkowy poranek był istnym koszmarem dla panny Weasley, nie tylko zaspała, ale również zupełnie zapomniała o eseju z Transmutacji, który miała oddać na ostatniej lekcji. Zrezygnowała ze śniadania, porannego prysznica i ścielenia łóżka, od razu zabrała się do wypracowania. Ginny wiedziała, że jest koszmarna z Transmutacji, wiedziała o tym również McGonagall, która wcale nie zamierzała jej odpuścić. Weasley natomiast była pewna, że jeśli jej wyniki z przedmiotu dyrektorki się pogorszą, będzie mogła pożegnać się z miejscem w drużynie Qudditcha, a tego nastolatka by nie zniosła. Zrozpaczona odkryła, że rozdział, który powinna streścić miał ponad sto stron. Bardzo chciała, aby Hermiona jej pomogła, jednak było to niemożliwe. Pani Prefekt z pewnością już dawno zeszła do Wielkiej Sali na śniadanie. Ginny w przypływie rozpaczy i bezradności postanowiła przeszukać rzeczy Granger, licząc, że znajdzie skończony esej i będzie mogła go przepisać. Jednak wyglądało na to, że Hermiona oddała pergamin przed czasem, co było całkowicie do niej podobne. Nastolatka zaczęła krążyć po pokoju, usiłując wymyślić jakieś rozwiązanie palącego problemu. Nie mogła wylecieć z drużyny również ze względu na swój zakład z Zabinim. Gdy tylko o nim pomyślała, wpadła na pewien pomysł. W końcu nie tylko ona musiała dzisiaj oddać swój esej. Wpadła do wspólnej części dormitorium prefektów, rozglądając się nerwowo. Zdecydowanym krokiem podeszła do sypialni Ślizgonów i zadudniła w drzwi. Chciała upewnić, że Malfoy i Zabini są na śniadaniu. Jednak miała pecha. – Czego? – Draco wrzasnął przez zamknięte drzwi. Ginevra zdusiła przekleństwo. – Eee, jest Blaise? – zapytała, zmyślając coś na poczekaniu. – Daj mi spokój, Weasley – odparł tylko Malfoy, co było Ginny absolutnie na rękę. Odwróciła się, gorączkowo myśląc nad nowym planem i wtedy stanęła przed hermionową biblioteczką. Regał w salonie zapełniony był przeróżnymi pozycjami, toteż Ginny pośpiesznie zaczęła przeglądać książki, licząc, że znajdzie coś, co mogłoby jej pomóc w napisaniu pracy, bez czytania ponad stu stron podręcznika. – Accio – mruknęła, przyzywając książkę z górnej półki. W jej ręce trafiła „Transmutacja dla opornych". Dokładnie przyjrzała się podniszczonej i porysowanej okładce, nie było mowy, aby Hermiona posiadała książkę w tym stanie. Poza tym Ginevra szczerze wątpiła w to, że jej przyjaciółka potrzebowała czegokolwiek z „dla opornych" w tytule. Zaciekawiona zajrzała na pierwszą stronę. Książka była podpisana, a Ginny trzymała w rękach własność Blaise'a Zabiniego. Przekartowała podręcznik i wtedy wypadły z niego dwie koperty. Dziewczyna schyliła się, aby je podnieść. Obie zaadresowane do Blaise. Nadawcą była niejaka Zofia Zabini. *** W sobotę wszyscy uczniowie od trzeciego rocznika w górę, udali się do Hogsmeade. Jednak nie Hermiona Granger, która przedpołudnie spędziła w bibliotece, odmówiła Ronowi randki, którą rudzielec zapanował na ostatnią chwilę. Hermiona nie miała mu za złe, że nie poprosił jej wcześniej, jednak mimo to zdążyli się trochę pokłócić. Sprawę załagodził Harry, który zabrał Rona i Ginny do Miodowego Królestwa, a także na piwo kremowe. Cała trójka próbowała namówić Hermionę na wspólne wyjście, ale Pani Prefekt była nieugięta. Skłamała w sprawie sterty zaległych zdań domowych i dodatkowych prac, a potem odprowadziła przyjaciół na dziedziniec. Miała wyrzuty sumienia, że ich okłamała, ale tłumaczyła to tylko troską. Gdyby powiedziała komukolwiek, że zamierza śledzić Malfoya, z pewnością Harry i Ron nie zostawiliby jej samej. Hermiona nie próżnowała w ciągu ostatnich dwóch tygodni i teraz była już niemal pewna, że Draco warzy jakiś eliksir lub zwyczajnie szuka jakiejś zakazanej receptury. Gdy tylko Gryfonka odkryła, że jej współlokator nie wybiera się z całą resztą do wioski, sama również postanowiła zostać. Opustoszała szkoła w sobotę wydawała się idealną okazją do knucia i poszukiwań. A właśnie tym według Hermiony zajmował się Draco. Miała za mało dowodów, aby kogoś powiadomić, toteż chciała mieć go na oku. Zaszyła się w bibliotece, niedaleko ulubionego działu Malfoya dotyczącego, a jakże: Eliksirów. Miała też oko na dział Ksiąg Zakazanych, bo Draco jako Prefekt Naczelny miał również dostęp do tych pozycji. Gryfonka „pożyczyła" Pelerynę Niewidkę bez wiedzy Harry'ego i czekała. Nie minęła jeszcze godzina, kiedy Malfoy zjawił się w bibliotece. Wyglądał na spiętego, rozglądał się nerwowo, jakby upewniał się, że nikt go nie obserwuje. Hermiona narzuciła na siebie pelerynę i podążyła za nim. Nie było niespodzianką, kiedy Ślizgon zatrzymał się w alejce z eliksirami, jednak odłożył tylko ukradkiem jakąś książkę i ruszył dalej. Co dziwne, jego następnym przystankiem był niewielki i rzadko uczęszczany dział z Magią Zbiorową. Była to niewdzięczna i mało rozwinięta dziedzina, którą profesorowie wspominali kilkukrotnie, jednak Hermiona nie potrafiła przywołać żadnych konkretnych informacji. Zwyczajnie się nią nie posługiwano na co dzień. Malfoy chciwie pochwycił jedną z książek i łamiąc Hermionie serce, wyrwał z niej kilka stron. Dziewczyna zwyczajnie nie mogła pojąć, dlaczego chłopak nie ukradł całej książki, bo zdecydowanie Malfoy nie zamierzał niczego wypożyczać. Cofnęli się do działu eliksirów, co Hermionie wydało się zupełnie nielogiczne, ale w ciszy obserwowała jak chłopak wsadza wyrwane strony do jednej z ksiąg i zabiera ją ze sobą. Podążyła za nim do wyjścia z biblioteki. Gryfonka była pewna, że Malfoy odwiedzi Dział Ksiąg Zakazanych, ale później przyszło jej do głowy, że część Ślizgonów może zwyczajnie nie mieć dostępu do takich pozycji. Wydało jej się to całkiem logiczne. Chłopak zmierzał w stronę czwartego piętra, toteż Hermiona najpierw udała się do wieży Gryffindoru, żeby odnieść Pelerynę Niewidkę, a potem wróciła do dormitorium Prefektów. Draco siedział na podłodze, oparty o kanapę. Wokół siebie rozłożył jakieś książki i wyrwane strony. Podrapał się różdżką po głowie, ale zanim rzucił czar, zrozumiał, że ktoś mu się przygląda. Hermiona stała w progu ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma. Trochę go zaskoczyła, toteż Draco zerwał się na równe nogi, zamykając jedną z książek. Był pewien, że obie Gryfonki wybrały się do Hogsmeade. Wyrzucał sobie nieostrożność, ale było już za późno. – Wiedziałam, że coś knujesz – powiedziała wyniośle dziewczyna, podchodząc bliżej. Draco wycelował w nią różdżką, ale dziewczyna tylko pokręciła z niedowierzaniem głową i sama wyjęła z kieszeni jeansów różdżkę. – Ani kroku, Granger. Przestań się wtrącać w nieswoje sprawy. Śledzisz mnie? – A żebyś wiedział – żachnęła się. Draco, nie spuszczając z niej oka, schylił się, aby pozbierać rozrzucone strony. – Dlaczego po prostu nie wypożyczyłeś tej książki? Musiałeś wyrwać... – A więc o to chodzi. – Uśmiechnął się ironicznie. – Nie tylko o to! Coś knujesz i dowiem się co, zanim komuś stanie się krzywda. – Skąd wiesz, że... Oh! – Draco zamyślił się na chwilę. – To ten płaszcz Pottera, zgadza się? Ich też już w to wciągnęłaś? – Nikogo w nic nie wciągałam – wysyczała dziewczyna. – Ale nie zawaham się powiadomić i samego Ministra, gdy tylko... – Muszę cię rozczarować Granger, ale nie złamałem prawa, regulaminu, czy co tam jeszcze obowiązuje... – JESZCZE nie złamałeś, ale zamierzasz. – Skąd taki wniosek? – Inaczej nie ukrywałbyś tego – wskazała ręką wyrwane strony – przed wszystkimi. Nie siedziałbyś tutaj, podczas gdy reszta bawi się w Hogsmeade. – Oh no tak, Hogsmeade, wprost raj dla byłych Śmierciożerców. Każdy sprzedawca w tej zapchlonej wiosce ucieszy się na mój widok – ironizował, grając na czas. – Nie rób z siebie ofiary i nie zmieniaj tematu! – Posłuchaj Granger, imponuje mi ilość czasu, którą mi poświęcasz, ale naprawdę zajmij się swoimi sprawami i daj mi spokój. – Nie, kiedy... – Na litość Merlina! Masz, czytaj! – Rzucił w jej stronę pomięte strony. Hermiona podniosła kilka z ziemi. Dotyczyły wywaru z niezapominajek. Zmarszczyła brwi. – Dlaczego je wyrwałeś z... – Nie dokończyła, zrozumiawszy o co w tym wszystkim chodzi. Teraz miała masę nowych pytań. Draco spokojnie czekał. – Dlaczego coś dotyczącego wywarów było schowane w zupełnie innym dziale? – zapytała powoli, nie odrywając wzroku od tekstu. Malfoy westchnął. – Nie mam pojęcia, Granger. Ktoś wyrwał te strony z tej książki – uniósł jedną z pozycji i pomachał jej przed twarzą – I wkleił do podręcznika o teleportacji łącznej. – Ale dlaczego? – Jakbym wiedział to nie mielibyśmy tej konwersacji. – A dlaczego tak się nagle interesujesz wywarami z polnych kwiatków? – To już chyba nie jest twoja sprawa – odparł znudzony Draco. Hermiona westchnęła. – Posłuchaj, sześć miesięcy temu stałeś przed Wizengamotem, oskarżony o Śmierciożerstwo. Ja, Harry i Ron poświadczyliśmy za ciebie... – Wcale o to nie prosiłem. – Nie przerywaj mi! – uniosła się podirytowana – Tak więc, poświadczyliśmy za ciebie. McGonagall pozwoliła ci wrócić do szkoły, zaufaliśmy tobie i i twoim przyjaciołom, nie zaprzepaść tego jakimiś głupimi wyskokami. Cokolwiek tam sobie planujesz, to nie jest tego warte. – Świetna przemowa Granger, ale może byś trochę wyluzowała? Już ci mówiłem, że nie robię niczego zabronionego. – A jednak coś ukrywasz. – Nie dawała za wygraną. Draco westchnął i usiadł w fotelu, obserwując dziewczynę. – Nie dasz za wygraną, co? – zapytał retorycznie. Panna Granger pokręciła głową. – Okej, to siadaj. Poczytaj sobie, mam to gdzieś. – Gryfonka ostrożnie podeszła do kanapy, zajęła poprzednie miejsce Draco na podłodze i na powrót rozłożyła wyrwane strony. W skupieniu studiowała je po kolei, zaglądając co chwilę do jeden z otwartych ksiąg. Malfoy znudzony czekaniem, zsunął się z fotel na podłogę i podał dziewczynie jeszcze jedną książkę. – Strona czterysta dwadzieścia – mruknął, a Hermiona posłusznie otwarła podniszczony tom. Po kwadransie zaczęła rozumieć, że Malfoy szuka eliksiru zapomnienia, ale z jakiś powodów odrzucił klasyczną recepturę i postanowił uwarzyć eliksir na wywarze z niezapominajek. – Szczerze mówiąc, nie rozumiem – przyznała niechętnie dziewczyna. – To faktycznie coś nowego – odgryzł się Ślizgon i uśmiechnął, gdy Granger podniosła głowę znad książki. – Nie, to co planujesz jest jasne, jednak twój sposób postępowania zupełnie nielogiczny. – Czyżby? – Jeśli chcesz komuś wyczyścić pamięć wystarczy standardowy eliksir zapomnienia lub jeszcze prościej, wystarczy użyć „obliviate". – No widzisz Granger, jednak nie rozumiesz. – To mi wyjaśnij. – Dlaczego miałbym to zrobić? To ty ubzdurałaś sobie, że robię coś niebezpiecznego. Skoro zmieniłaś zdanie to możesz mnie zostawić samego. – Nie zmieniłam zdania – odpowiedziała Hermiona, nie podnosząc wzroku znad książki. Nagle, ku zdziwieniu Malfoya, pochwyciła jedną z wyrwanych stron, złożyła ją na pół i za pomocą różdżki złączyła z górnym rogiem strony w księdze. Uśmiechnęła się triumfalnie i podniosła na niego wzrok. Chłopak szybko nachylił się nad Granger i książką, którą trzymała. Spojrzał na strony, które pasowały do siebie idealnie. Nie mógł uwierzyć jak szybko to odkryła. Znów podniósł wzrok na twarz dziewczyny, dzieliły ich centymetry. – Muszę cię zmartwić Malfoy, ale nie uważysz eliksiru, który przywraca pamięć obłąkanym. Choćbyś powyrywał wszystkie strony we wszystkich książkach. – Powiedziała to tak lekko, a mimo to chłopak poczuł się, jakby ugodzono go zaklęciem. Hermiona zatrzasnęła mu książkę przed twarzą i podniosła się z ziemi. Ślizgon zaraz za nią wstał z klęczek. Poddała mu zamkniętą książkę z wklejoną stroną. – Baw się dobrze – powiedziała zadowolona z siebie. Już miała się odwrócić do niego plecami i odejść w stronę sypialni, ale Draco złapał ją za ramię. – Poczekaj Granger, może mogłabyś mi pomóc? * Ginny Weasley nie podzieliła się jeszcze z nikim swoim piątkowym odkryciem, choć spędziła weekend wśród przyjaciół, jakoś nie nadarzyła się okazja, aby porozmawiać o Zabinim. Niemniej nastolatka unikała go jeszcze bardziej niż wcześniej, wyrzucała sobie ich zakład i to, że muszą razem mieszkać. Listy matki Zabiniego nią wstrząsnęły. Dziewczyna przeczytała o jakimś aranżowanym małżeństwie, o wymaganiach co do czystości krwi. Sam pomysł, że Blaise miałby zaraz po szkole się ożenić wydawał jej się śmieszny. Nie potrafiła sobie tego wyobrazić, jednak to drugi list przeraził ją jeszcze bardziej. Ewidentnie był odpowiedzią na korespondencję Blaise'a, jego matka wyrażała radość, że jej syn znalazł „odpowiednią kandydatkę" jak to określił. Zofia Zabini zapraszała również zakochanych do domu na Święta. Weasley coś ściskało w dołku, gdy tylko wracała myślą do tych listów i choć usilnie się starała wypełnić sobie weekend Quidditchem i sprawą Luny, niechętnie łapała się na rozmyślaniach o korespondencji. Nie martwiło ją nawet okropne wypracowanie, które oddała McGonagall, nic nie potrafiło utrzymać jej z dala od sprawy Zabiniego. W niedzielę wieczorem nie wytrzymała kotłującego się w niej napięcia i gdy tylko Hermiona wróciła z patrolu, postanowiła pokazać przyjaciółce listy. Ginny pobieżnie wyjaśniła jak weszła w ich posiadanie i pozwoliła Hermionie w spokoju przejrzeć korespondencję. W końcu Pani Prefekt podniosła głowę znad papieru. – Blaise nie ma pojęcia, że je masz? – upewniła się Granger, młodsza dziewczyna pokręciła głową w odpowiedzi. – Nie wygląda to dobrze, ale nie mamy wszystkich informacji... – zaczęła ostrożnie Hermiona, obserwując koleżankę. – Oh, bądźmy szczere! – żachnęła się Ginny. – Całego to jego zainteresowanie mną to tylko jakiś pokrętny plan! A ja głupia myślałam... – urwała, kręcąc z niedowierzaniem głową. Weasley na prawdę przez chwilę uwierzyła, że mogłaby się Blaise'owi spodobać. – Nie wyciągajmy pochopnych wniosków, twoje imię nie padło ani razu, to może być jakieś nieporozumienie – zaczęła Granger, widząc, że jej przyjaciółka jest rozgoryczona. Ginny prychnęła, spinając długie włosy. – Nie próbuj mnie pocieszać, pokazałam ci to, nie po to, żeby ci było mnie szkoda. Chciałam wiedzieć, czy mam rację. A najwyraźniej myślimy to samo. – Hermionie trudno było się z tym kłócić. – Co za palant – piekliła się Ginevra, w końcu wzięła oba listy, pogniotła i cisnęła nimi w stronę kosza na śmieci. Trafiła do celu, co nikogo nie zdziwiło. Pomstując na Ślizgona, Ginny chwyciła różdżkę i jednym ruchem nadgarstka podpaliła cały kosz na śmieci. Hermiona z kolei pośpiesznie ugasiła pożar. Bez słowa dosiadła się do przyjaciółki i przytuliła ją do siebie. Nie do końca rozumiała pokręconą relację Ginny i Blaise, ale doskonale widziała, że jej przyjaciółka przeżywa trudne chwilę. Ginny nie był specjalnie smutna tylko zwyczajnie rozczarowana. Jednocześnie nie mogła pogodzić się z tym, że uwierzyła w coś tak nierealnego, jak sympatia Ślizgona do niej. Poprzeklinała sobie trochę pod nosem i choć Hermionie uszy więdły, to Ginny poczuła się lepiej. W końcu Granger puściła młodszą koleżankę. – Naprawdę myślę, że nie wiemy jeszcze wszystkiego – powiedziała w końcu Granger, chcąc dać Weasley cień nadziei. Jednak rudowłosa pokręciła jedynie głową, a na jej ustach błąkał się uśmiech. – Na razie to Zabini nie wie wszystkiego, możemy się trochę z nim podroczyć. Ot tak, żeby dostał za swoje. – Nie podoba mi się to – przyznała z obawą Hermiona. – Jemu też się nie spodoba – rzuciła Ginny, uśmiechając się iście po ślizgońsku. Nuuuudy, wybaczcie, ale takie przejściowe rozdziały też są potrzebne. Przygotują grunt pod nowe wątki. Zniknę na tydzień lub dwa z powodu sesji, dlatego chciałam wam wrzucić przez weekend dwa nowe rozdziały. Dajcie znać jak odczucia i do następnego xoxo Pani M

Komentarze

  1. Rozdział cudny :) Nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę? W takim momencie?! ;-; Teraz będzie mnie męczyć co tam się stało ><
    Rozdział świetny, jest coraz więcej Dramione, więc bardzo się cieszę :D A! No i Ginny i Blase *.* Ciekawe co też Wiewiórka wyczytała w jego książce ;) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
    Pozdrawiam ciepło <3
    /AM

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, genialne! Czekam na miniaturkę i kolejny rozdział. Ten był po prostu genialny! Strasznie chcę wiedzieć co będzie dalej. Ciekawa jetdem co Ginny wyczyta w tym podręczniku! :D Ta sytuacja na końcu.. Co się tam stało? Czekam na cd. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!
    Czekam na kolejny!
    Weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. I będziemy musieli czekać do Sylwestra na kolejny rozdział? Po takim zakończeniu ja nie wytrzymam :(
    Rozdział świetny, ciekawe, co się stanie w Zakazanym Lesie...
    Pisz szybko!
    Pozdrowienia i życzę dużo weny :)
    Dravelia

    Zapraszam na http://hermiona-riddle-po-drugiej-stronie.blogspot.com/?m=1 i http://www.62442-dramione-magic-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego. Ciekawe co wydarzyło się w Zakazanym Lesie.
    Sama Wiesz Kto

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny. Nie dziwię się, masz wielki talent <3 Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O wow :D ale się dzieje. Tyle naprawdę zaskakujących wydarzeń.. no a szczególnie to ze złapali sie za rece Draco z Hermioną. :* no i ciekawe co tam wyczaiła Ginny xd a w dodatku jeszcze ta Astoria. Manioo. Co za idiotka ^^ czytam dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Lecę na nexta ;)
    hermioneaan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. serio???? w takim monecie ? ?ejjj nooooo

    Pani Smok

    OdpowiedzUsuń
  11. Dramione powoli tak bardzo powoli! Świetnie! W wielu blogach jest już w 2 rozdziale, a tu na szczęście z głową, akcja toczy się idealnym tempem/Wiki

    OdpowiedzUsuń
  12. Podoba mi się i to bardzo. Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty