Rozdział 59
Rozdział 59
– Drzwi w drzwi.
Draco Malfoy spał bardzo głęboko. Nie byłoby
w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chłopak znajdował się w takim stanie od
dwóch dni. Leżał w swoim pokoju, w Malfoy Manor. Przy łóżku Ślizgona stały
przeróżne fiolki, jedne bardziej opróżnione, inne mniej. Narcyza zatrudniła
pielęgniarkę ze szpitala św. Munga, aby Draco miał profesjonalną opiekę. Nie po
raz pierwszy stracił przytomność, jednak za każdym razem Narcyza bała się o
jedynego syna tak samo. Zajrzała do jego pokoju, ale Draco nadal spał. Cicho
zamknęła drzwi i zeszła po schodach do salonu Malfoy Manor. Lucjusz siedział w
fotelu i czytał gazetę. Od momentu, w którym mężczyzna wrócił do domu,
zamienili ze sobą ze cztery zdania. Pani Malfoy usiadła na kanapie i zajęła się
książką, którą zaczęła czytać kilka dni temu. Znała ją niemal na pamięć, jednak
łudziła się, że coś przegapiła. Tytuł głosił „Eliksir obłędu. Badania i
odkrycia.” Książka była dość stara, jednak Narcyza nigdy nie znalazła bardziej
dokładnego dzieła w sprawie tego, konkretnego eliksiru.
– Znów ją
czytasz. – Usłyszała głos męża i podniosła na niego wzrok. Narcyza nic nie
odpowiedziała, jedynie skinęła głową.
– Czy znów
pokładasz nadzieję w tej nieistniejącej miksturze? – zapytał z kpiną w głosie.
– Nie ja.
– Ta mugolaczka?
Naprawdę chcesz, żeby przebywała z naszym synem?
– Jeśli może
go uratować, to jestem w stanie oddać jej całe Malfoy Manor. – Lucjusz zacisnął
szczęki i rzucił gazetę na stolik. Wstał, a jego szata zafalowała.
– Nie
wygaduj głupstw – warknął. Narcyza nic mu nie odpowiedziała. Bez słowa wróciła
do przerwanej lektury.
Lucjusz
opuścił salon i udał się do swojej samotni. Zamknął drzwi, przekręcając
niewielki klucz. Dobrze wiedział, że mikstura nie istnieje i nie rozumiał,
dlaczego jego żona tak upiera się przy dziwnym specyfiku. Usiadł przy biurku i
zaczął segregować papiery, które zostały jeszcze sprzed aresztowania. Większość
z nich były nieprzydatnymi raportami, którymi Voldemort nie chciał zaprzątać
sobie głowy. Wszystko zastał dokładnie tak, jak zostawił, co oznaczało, że nikt
nie wchodził do jego biura. Właściwie nie obchodził go nikt inny oprócz
Narcyzy. Każdego dnia od aresztowania myślał o niej. Jej pięknej, bladej
twarzy, zadbanych dłoniach, o sposobie, w który mówiła. Jej głos był najcudowniejszą
rzeczą, którą Lucjusz mógł usłyszeć w Azkabanie. Jednak zawsze, kiedy go
odwiedzała mówiła tylko o Draco i o tym, jak źle się z nim dzieje. To
sprawiało, że robiła się niemal tak posępna jak Lucjusz. Tego mężczyzna nigdy
nie chciał. Potarł zmęczoną twarz, a potem wrzucił wszystkie papiery, które
leżały na biurko do kosza na śmieci. Chciał je podpalić, jednak nie odzyskał
swojej różdżki. Została mu odebrana przy aresztowaniu. Ostatnim raz rzucił
okiem w stronę raportów. Chciał skończyć z przeszłością, a pozbycie się tych
papierów było dobrym startem. Wtedy usłyszał głos Narcyzy zza drzwi:
– Obudził
się.
***
Hermiona
siedziała w kącie obskurnego pomieszczenia, obejmując się ramionami. W areszcie
było przeraźliwie zimno. Dobijało ją, że w zamian za jej dobroć i chęć pomocy
siedziała od pięciu dni w areszcie Ministerstwa, czekając na nie wiadomo co. Chciała
zobaczyć Rona i Harry’ego, jednak Carleton stanowczo odmówił. Hermiona pytała
go kilka razy o powód odmowy, ale auror uparcie milczał.
Od wizyty
Narcyzy Malfoy nie miała innych gości. Czuła się opuszczona. Wiedziała, że
Harry, Ron i Ginny z pewnością próbowali się z nią zobaczyć i to Ministerstwo
blokowało wszystkie wizyty, jednak… Jednak miała nadzieję, że Harry’emu jakoś
uda się dotrzeć do samego Ministra. Powtarzała sobie, że to „nic takiego” i
wkrótce stąd wyjdzie. Wyobraziła sobie, co by pomyśleli jej rodzice, gdyby ją
tutaj zobaczyli. Nieoczekiwanie słone łzy zaczęły płynąc po jej policzkach.
Czuła, że ich zawiodła. Kto by chciał, żeby jego dziecko wylądowało w areszcie?
Bądź silna, Hermiono. Nie możesz się tak
mazać… Próbowała się jakoś uspokoić, ale dopiero po dłuższej chwili łzy
przestały płynąć po jej policzkach. Zaczęła myśleć trochę bardziej racjonalnie
i w końcu zadała sobie kluczowe pytanie: dlaczego Narcyza mogła ją odwiedzić, a
przyjaciele nie? Postanowiła jutro z samego rana zapytać o to Carletona. Auror
przychodził do niej codziennie, tuż po śniadaniu. Informował o postępach w
sprawie i odpowiadał na niektóre pytania dziewczyny. Był raczej oschły, ale
Hermiona przywykła do ludzi zachowujących się w ten sposób. Malfoy. Pomyślała zaraz. Gdy przed jej oczami pojawił się
obraz śpiącego Draco zmarszczki na czole dziewczyny się wygładziły, a kącik jej
ust uniósł się ku górze.
– Od kiedy
tak ciepło o nim myślę? – wymamrotała nieświadomie.
– O kim? –
Poznała ten głos od razu. Podniosła głowę i wstała z podłogi. Draco Malfoy stał
przed jej celą. Nienagannie ubrany z perfekcyjnie ułożoną fryzurą. Uśmiechał
się. Nie wyglądał na chorego. Cienie pod jego oczami zniknęły, a twarz nabrała
zdrowego koloru.
– Co tu
robisz? – zapytała Hermiona, ignorując jego pytanie.
– Zabieram
cię stąd. – Po słowach Malfoya kraty magicznie zniknęły. Gryfonka zmarszyła
brwi, coś jej nie pasowało. Draco wyciągnął do niej rękę.
– Chodź,
Hermiono. – Myślała, że się przesłyszała. Nazwał ją po imieniu. – Chodź –
powtórzył, a dziewczyna zrobiła niepewny krok w jego stronę. Złapał jej rękę, a
potem przyciągnął do siebie. Przytulił ją, jednak pannie Granger coś nie pasowało.
Cały czas słyszała jak mówi: „chodź.” Wtedy Draco złapał jej twarz w obie
dłonie i zaczął całować. Hermiona z zawziętością oddawała pocałunek. Objęła go
za szyję i rozkoszowała się ciepłem, które biło od jego ciała. Zamarzyła brwi,
bo nagle usłyszała inny głos:
– No chodź.
– Wszystko zaczęło się rozmywać, Draco, który ją tulił stał się nierzeczywisty.
Jej cela zaczęła wirować i zaraz potem Gryfonka otworzyła oczy. Zrobiła
gwałtowny wdech i usiadła na materacu. Rozejrzała się dookoła. Była w swojej
celi.
– To tylko
sen – mruknęła, uspokajając się trochę. Przerażała ją wizja tego, co jej umysł
stworzył podczas snu.
– Kto ci się
śnił, Granger? – Gwałtownie spojrzała w stronę krat. Tak jak myślała stał za
nimi Draco Malfoy.
*
– Rozumiem,
że już się poddaliście? – Wkurzona Ginevra Weasley usiadła na fotelu w pokoju
wspólnym Gryffindoru. Harry westchnął i po raz setny zaczął jej tłumaczyć:
– Nie
podaliśmy się, Ginny! Ministerstwo blokuję…
– Co
Ministerstwo ma do tego?! – wrzasnęła dziewczyna. Nie rozumiała bezsilności jej
brata i jego przyjaciela.
– Jesteś,
pieprzonym, Harrym Potterem! Powinni cię słuchać i uwolnić Hermionę!
– Ginny
naprawdę staramy się…
– Gówno, a
nie się staracie! – przerwała mu rudowłosa. – A ty? Czemu znów nic nie mówisz?!
– zwróciła się do Rona, który w ciągu ostatnich czterech dni wypowiedział może
z sześć zdań. Gryfon wzruszył ramionami. Miał straszne wyrzuty sumienia z
powodu pocałunku z Astorią. Czuł się okropnie, tym bardziej, że Hermiona była
wiele mil od Hogwartu. Chciał ją zobaczyć całą i zdrową.
– Jesteście
beznadziejni! – stwierdziła Ginny i opuściła pokój wspólny. Kiedy szła
korytarzem myślała, że się rozpłacze. Nie mogła znieść myśli, że Hermionę
aresztowano i nikt nie może jej pomóc. McGonagall cały czas zapewnia rodzeństwo
Weasley i Harry’ego, że robi co w jej mocy, jednak Ginevra miała wrażenie, że
nikomu nie zależy. Pociągnęła nosem, wdrapując się po schodach na czwarte
piętro.
– Gorszy
dzień? – Kątem oka zerknęła w stronę Blaise’a Zabiniego, który opierał się o
ścianę korytarza. Nie odpowiedziała, więc Ślizgon ruszył za nią.
– Czemu za
mną idziesz? – burknęła Ginny.
– Czemu od
razu myślisz, że idę za tobą? Może po prostu idziemy w jednym kierunku?
– Proszę
cię, Blaise, zostaw mnie. Nie mam nastroju na słowne przepychanki…
– Dostrzegam
dobre strony tej sytuacji.
– Nawet
jeśli nie zapytam, wymienisz je, prawda? – rzuciła trochę znudzonym głosem.
Stanęli pod portretem, który strzegł przejścia do dormitorium prefektów.
– Zgadza się
– przyznał z uśmiechem Zabini.
– A więc? Co
to za „dobre strony?” – zapytała, wywracając oczami.
– Znów
nazywasz mnie po imieniu.
– A czy
kiedyś w ogóle przestałam? – Pytająco uniosła brew, a widząc, że Ślizgon
analizuje jej słowa, uśmiechnęła się. Blaise nic nie odpowiedział, obliczając
swoje szanse na ponowne podbicie serca Gryfonki.
– Do
zobaczenia, Blaise – powiedziała, akcentując jego imię. Zaraz potem
wypowiedziała hasło, a portret ukazał przejście. Już miała wejść do
dormitorium, kiedy usłyszała:
– Zaczekaj!
Co to miało znaczyć? – Znów się uśmiechnęła.
– Do
zobaczenia – powtórzyła ciszej, a potem portret na powrót zasłonił przejście.
Ginny nie zdawała sobie sprawy, że tęskni za Ślizgonem. Aż do teraz.
*
Po czterech,
długich dniach w końcu ją wypuszczono. Panna Granger marzyła o powrocie do
Hogwartu, chciała zobaczyć przyjaciół i wyjaśnić im to całe zamieszanie. Kiedy
Draco oznajmił jej, że zamierzają ją wypuścić myślała, że to kolejny sen.
Stanęła razem z młodym Malfoyem przed kominkiem i wtedy zrozumiała, że nie ma
pojęcia jaki wypowiedzieć adres. Nie pozwolono jej wrócić do Hogwartu.
Przynajmniej do czasu, w którym nie oczyszczą jej ze wszystkich zarzutów. W
domu po rodzicach nie miała kominka, więc może Nora?
– Wiem o czym
myślisz – szepnął jej do ucha Draco, kiedy Carleton tłumaczył dziewczynie, że
czekają na oficjalne potwierdzenie zeznań Lucjusza Malfoya. Starała się
ignorować blondyna, skupiając wzrok na aurorze.
– …więc,
panno Granger, jak tylko pan Malfoy złoży potwierdzenie zeznań, będzie pani
mogła wrócić do szkoły.
– A
dokładniej kiedy? – zapytała dziewczyna, kalkulując wszystko w głowie.
– Niestety,
z pewnością nie wcześniej jak po świętach. – Panna Granger skinęła głową. W
przyszły wtorek będzie Wigilia Bożego Narodzenia, dostaną tydzień wolnego.
Jeśli się nie pomyliła wróci do szkoły za jedenaście dni. Mogła to przeżyć.
Carleton w końcu się pożegnał i zostawił dwójkę byłych prefektów przy kominku,
który znajdował się niedaleko biura aurorów.
– W końcu
sobie poszedł, nie mogłem patrzeć na te jego…
– Daj spokój
– mruknęła Hermiona i niepewnie weszła do kominka. Z pojemnika stojącego na
gzymsie, uprzednio zabrała garść proszku fiuu. Nadal nie wiedziała, gdzie
powinna się teleportować.
– Chyba pamiętasz jeszcze adres? – zapytał Draco, przyglądając się jej wyczekująco.
– Adres,
dokąd?
– Malfoy
Manor, Granger. Wracamy do domu. – Skinęła głową, a potem wyraźnie wymówiła
współrzędne posiadłości Malfoyów. Za
często tam bywam. Pomyślała, znikając wśród zielonych płomieni.
***
Spędziła noc
w Malfoy Manor. Kolejną noc. Pomyślała,
siadając na łóżku. Dostała własny pokój w zachodnim skrzydle domu, a Skrzat o
wpół do dziewiątej obudził ją na śniadanie. Hermiona z braku innego wyjścia
założyła ubrania, w których funkcjonowała przez ostatnie cztery dni. Umyła
twarz zimną wodą i starała się poskromić swoje włosy przed lustrem w łazience.
Koniec końcu związała je w kucyk. Ostrożnie otworzyła drzwi i wyjrzała na korytarz.
Nadal czuła się niepewnie w domu Malfoyów. Nie uszła czterech kroków, kiedy,
jak z pod ziemi, wyrosła przed nią postać Dracona.
– Musimy
porozmawiać, Granger – powiedział poważnie. Dziewczyna przeczuwała, że za
chwilę będzie musiała opuścić Malfoy Manor. Tylko dokąd miała pójść? Do Nory?
Musiałaby odpowiedzieć tam na masę pytań, na które nie miała ochoty. Westchnęła
i kiwnęła głową. Draco skierował swoje kroki do pokoju, który jej przydzielono.
Bez zastanawiania usiadł na łóżku. Panna Granger nadal stała, ale w końcu
zajęła miejsce w dużym fotelu, który stał w rogu pokoju.
– Chodzi o
twój pobyt tutaj – zaczął Malfoy. Gryfonka nie była zaskoczona, spodziewała się
tego.
– Nie musisz
się obawiać, wyniosę się stąd najszybciej jak to będzie możliwe. – Draco skinął
głową.
– Posłuchaj,
Granger, jeśli o mnie chodzi to mieszkaj sobie ile wlezie… Ale od kiedy on
wrócił… Nawet ja tu nie wytrzymuję. Jak tylko zacznie się przerwa świąteczna,
wynoszę się do Blaise’a. Jeśli nie masz gdzie się podziać możesz jechać ze mną.
Zabini nie będzie miał nic przeciwko. – Hermiona otworzyła usta ze zdziwienia.
Zatkało ją.
– Ja… Znaczy…
– Zmarszczyła brwi. – Kto wrócił? – Młody Malfoy odchylił się do tyłu i
westchnął.
– Mój ojciec
– powiedział w końcu. Oczy Gryfonki urosły do rozmiarów spodków.
– Jest
tutaj? – Draco skinął głową. – Wypuścili go? – Zaraz się zreflektowała. Musiała
pamiętać, że Lucjusz, jak okropny by nie był, nadal pozostawał ojcem Draco. – To cudownie, znaczy, chyba się cieszysz,
prawda? – zapytała. Choć wyraz twarzy Malfoya mówił jej coś zupełnie innego. Uniósł
jedną brew do góry.
– Chyba
żartujesz, Granger. Na szczęście dostał tylko przepustkę na okres
Bożonarodzeniowy. Potem wraca do Azkabanu. – Dziewczyna zaniemówiła.
– Jak możesz
tak mówić? To twój ojciec.
– Wolałbym
go nie mieć – stwierdził blondyn z kamienną twarzą. Hermiona pokręciła głową.
– Wcale tak
nie myślisz.
– Nie ważne.
– Młody Malfoy wzruszył ramionami, ta rozmowa zaczynała być dla niego
niewygodna. Hermiona wstała z fotela i zabrała swój sweterek, który przewiesiła
przez ramę łóżka.
– Jest
jeszcze jedna sprawa, Granger. – Przystanęła na te słowa.
– Twoi
przyjaciele od wczorajszego wieczora wysłali do mnie jakieś dwadzieścia listów.
Grożą, że jeśli cię nie wypuszczę, przyjdą tutaj i odbiją cię siłą. Możesz im
wyperswadować, że nikt cię tu nie więzi? – Hermionie policzki poczerwieniały,
ale skinęła głową. Trochę jej było wstyd za zachowanie przyjaciół. Bądź co bądź,
Malfoyowie wyciągnęli ją z aresztu.
– Napiszę do
nich jak tylko… – Zawahała się, nadal nie miała pojęcia dokąd powinna się udać.
– Nieważne,
choć, bo moja matka czeka ze śniadaniem. – Zauważył, że dziewczyna miała pewne
obawy przed posiłkiem.
– Spokojnie,
mój ojciec nie zje z nami. Siedzi u siebie w biurze. – Hermiona skinęła głową,
a potem, wraz z Draco, zeszła na dół.
*
–
Przynajmniej ją wypuścili – powiedziała Ginny przy śniadaniu. Odkąd Ron i Harry
dowiedzieli się, ze ich przyjaciółka przebywa w Malfoy Manor zaczęli panikować
bardziej, niż gdy przetrzymywano ją w areszcie.
– Ale ona
jest z MALFOYEM! – Ronald próbował przekonać siostrę, że to naprawdę coś złego.
– Wyszła z aresztu i zamiast zobaczyć przyjaciół, musi znosić towarzystwo i
docinki tej fretki. Na pewno wolałaby być teraz z nami. – Ginny wywróciła
oczami.
– Nie chcę
nic sugerować, ale od jakiegoś czasu Hermiona o wiele częściej spotyka się z Malfoyem
niż z tobą – powiedziała, kończąc swoje śniadanie. Harry pokręcił z
niedowierzaniem głową.
– Nie
wygaduj głupstw, Ginny. – Dziewczyna wzruszyła jedynie ramionami.
– McGonagall
powiedziała, że Herm wróci do Hogwartu dopiero po świętach. Niby gdzie miałaby
teraz pójść?
– Do Nory,
to chyba oczywiste – powiedział Ron i pochłonął kolejną kanapkę.
– Tak
świetny pomysł. Żeby nasza mama męczyła ją przez cały czas, zadając masę pytań
na temat Mlafoyów, jej aresztowania i tak dalej… Świetny pomysł – ironizowała
rudowłosa Gryfonka.
– Nie kłóćmy
się, tylko zastanówmy jak możemy jej pomóc – przerwał rodzeństwu Harry. Cała
trójka miała nadzieję, że wkrótce spotkają się z przyjaciółką.
– Może mogłaby
się zatrzymać w domu Syriusza? – zaproponowała Ginny.
– To świetny
pomysł! – Harry’ego olśniło. Dlaczego o tym nie pomyślał? Odkąd wyszedł ze
szpitala św. Munga był trochę nieswój.
– Nie będzie
się czuła samotna w tym wielkim domu? – zauważył Ron.
– W
niedziele rano wracamy do domów na Święta. Wtedy z pewnością Hermiona pojedzie
z nami do Nory. Spędzi w domu Syriusza dwa dni. Chyba da sobie radę? – Ginny
nadal obstawała przy swoim pomyśle. Wtedy przyleciała sowia poczta. Całkowicie szara
sowa, o oczach jak węgielki wylądowała przed Harrym. Chłopak odwiązał od jej
nóżki list, a stworzenie szybko odleciało.
– To od Hermiony – mruknął okularnik i zaczął czytać:
Kochani!
Nie musicie się o mnie martwić.
Wyszłam z aresztu, oczyszczono mnie z zarzutów, a po przerwie świątecznej będę
mogła wrócić do szkoły. Mam nadzieję, że odwiedzę Was w Norze na Boże Narodzenie,
żałuję, że nie zobaczymy się wcześniej. Na razie zatrzymam się w domu rodziców,
nadal się nie sprzedał, a w mugolskim Londynie odpocznę od wszystkich czarodziejskich
spraw. Mam nadzieję, że przestaniecie wypisywać do Malfoyów, dzięki nim wyszłam
z aresztu.
Całuję Was wszystkich.
Do zobaczenia!
Hermiona
Całej trójce
trochę ulżyło, kiedy panna Granger w końcu się do nich odezwała. Ginny ze
spokojem dokończyła śniadanie. Miała nadzieję, że Hermiona faktycznie odpocznie
u siebie w domu, a nie zostanie w Malfoy Manor. Miała dziwne przeczucie, że
Draco będzie jej towarzyszył w ciągu tych kilku dni. Nie podzieliła się swoimi
obawami z Ronem i Harrym.
– Lecę,
widzimy się na lekcjach – powiedziała, wstając od stołu. Ruszyła w stronę
czwartego piętra, aby zabrać książki, potrzebne na piątkowe lekcje.
*
– Nie
chciałem, żeby tak wyszło – rzucił Draco, kiedy opuszczali Malfoy Manor.
Hermiona jedynie skinęła głową, powstrzymując łzy ze wszystkich sił. Malfoy w
jednej ręce trzymał swój kufer, a w drugiej drobną dłoń Hermiony.
– To jaki
jest adres? – zapytał, kiedy Gryfonka milczała od dłuższego czasu. Hermiona
podała mu współrzędne, a potem aportowali się. Narcyza oglądała tę scenę z okna
w salonie.
– Musiałeś
zachować się w ten sposób? – zapytał męża z pogardą w głosie.
– Daj mi
spokój, kobieto – mruknął i opuścił pomieszczenie. Nie mógł znieść myśli, że
Narcyza jest na niego zła. Znów zamknął się w swoim gabinecie. Narcyza miała
nadzieję, że Draco wróci na święta, kiedy trochę ochłonie. Mieli zjeść razem
śniadanie, jednak w połowie posiłku do jadalni wszedł Lucjusz. Zobaczył
Hermionę i puścił taką wiązankę, że Narcyza miała ochotę odciąć sobie uszy.
Popełniła błąd, nie mówiąc mężowi o wizycie Granger w Malfoy Manor, ale naprawdę
liczyła, że się nie spotkają. To był naprawdę duży dom. Westchnęła i odeszła od
okna. Żałowała, że Lucjusz nie jest już tym samym mężczyzną, za którego wyszła za mąż.
Draco i
Hermiona wylądowali na tyłach domu państwa Granger. Dziewczyna poczuła dziwną
ulgę na widok domu, ale również i smutek. Myśl, że już nigdy nie zobaczy
rodziców rozdzierała jej serce.
– Dobra
Granger, myślę, że sobie poradzisz jak cię tu zostawię – powiedział Draco,
zerkając na dom.
– A co z
tobą? Gdzie się zatrzymasz, skoro Zabini jest jeszcze w szkole? – zapytała
cicho. Malfoy wzruszył ramionami.
– Wynajmę
pokój w Dziurawym Kotle albo gdzieś w Hogsmeade, w każdym razie, coś wymyślę.
– Możesz zostać
u mnie – wypaliła nagle panna Granger. Malfoy zrobił wielkie oczy.
– To chyba
nie najlepszy pomysł…
– Wiem, że
mój dom przy twoim to nic, ale tam naprawdę jest dużo miejsca. Dostaniesz
pokój gościnny i… – przerwał jej, drapiąc się po głowie:
– Granger,
twoi rodzice na pewno nie przywykli do tego, że sprowadzasz do domu obcych
mężczyzn… – Gryfonka parsknęła śmiechem, było jej smutno przez wzgląd na
wzmiankę o rodzicach, ale naprawdę nie mogła się powstrzymać. Myśl, że Draco
boi się poznać jej matkę i ojca, sprawiała, ze miała ochotę śmiać się w głos.
– Co cię tak
bawi? – zapytał, gniewnie mrużąc oczy.
– Myśl, że
boisz się poznać moich… – przerwał jej podirytowany:
– Nie boję się.
Nie chcę, żeby dostali zawału.
– To im nie
grozi – mruknęła panna Granger i sposępniała. – To co? Wejdziemy do środka? –
zapytała zaraz, oglądając się na drzwi balkonowe, które prowadziły do salonu.
Draco koniec końcu skinął głową, choć bardzo nie chciał dopuścić do swojej
konfrontacji z państwem Granger. I co im
powiem? Myślał. Witam, jestem Draco.
Tak, ten który obrażał państwa córkę przez bite siedem lat. Prychnął cicho.
Nagle Hermiona zatrzymała się przed balkonowymi drzwiami. Niemal nie zaklęła,
kiedy dotarło do niej, że nie ma różdżki. Jej magiczny patyk został zabrany z
Hogwartu przez Ministerstwo i miała odzyskać go dopiero po Świętach Bożego
Narodzenia.
– Malfoy,
masz swoją różdżkę? – zapytała, odwracając się do Ślizgona. Draco skinął głową
i bez zbędnych pytań podał jej swój magiczny patyk.
– Dzięki –
powiedziała Gryfonka, a potem zaczęła zdejmować z domu wszelkie bariery
ochronne. Dość trudno jej było to zrobić różdżką Malfoya, ale w końcu się
udało. Otworzyła drzwi balkonowe prostym zaklęciem i weszli do salonu.
Wszystko
wyglądało tak samo, jak w dniu, w którym opuszczała ten dom. Z Ronem. Podpowiedział jej głos z tyłu
głowy. Draco niepewnie położył kufer obok kanapy, która stała naprzeciw
wielkiego okna i drzwi prowadzących na taras. Pomieszczenie wydało mu się
niesamowicie jasne. Na ścianach królował delikatny błękit i biel. Drewniane
meble również nie były ciemne. Dom państwa Granger wydał mu się dokładnym
przeciwieństwem Malfoy Manor. Zauważył, że półki były zastawione pustymi
ramkami na zdjęcia, ale nie zapytał o to Hermiony. Myślał, ze to jakiś mugolski
zwyczaj, nie chciał jej urazić… Wtedy w jego głowie włączył się alarm. Nie chciałem jej urazić… Nie chciałem urazić
Hermiony Granger! Chyba zwariowałem… Odchrząknął, obserwując, jak Hermiona
znika w korytarzu. Dziewczyna zaraz wróciła, chowając niewielki klucz do
kieszeni spodni. Draco był pewny, że wróci z rodzicami, jednak nic takiego nie
miało miejsca.
– Zaprowadzę
cię na górę – powiedziała Gryfonka, kierując się w stronę schodów.
– Aaaa… –
Malfoy zawahał się chwilę.
– Tak?
– A co z
twoimi rodzicami? – zapytał w końcu Ślizgon. Hermiona westchnęła i wróciła się,
stając przed Draconem.
– Prawdopodobnie
są teraz w Australii albo innej części świata. Tak czy siak nie ma ich tutaj…
– Ale…
Czekaj, co? Dlaczego pojechali…
– Dlaczego
zadajesz tyle pytań? – przerwała mu podirytowana. Nie chciała opowiadać o
rodzicach. Nie chciała o tym myśleć, bo zawsze wtedy się rozklejała.
–
Przepraszam – mruknął Draco, nie do końca świadomy tego co mówi. Hermiona
wytrzeszczyła na niego oczy.
– Możesz
powtórzyć? – zapytała. Malfoy wywrócił oczami.
– Pokażesz
mi, gdzie będę spać, czy dzielimy twoje łóżko na pół?
– Chodź –
powiedziała trochę speszona. Słyszała te dwuznaczność w jego głosie.
Weszli na
piętro. Stając u szczytu schodów, mieli przed sobą białe drzwi. Hermiona
wyjaśniła, że prowadzą do łazienki. Korytarz, w którym się znajdowali, również
był utrzymany w jasnej kolorystyce. Ściany w odcieniach beżu sprawiały, że
Draco czuł się naprawdę dziwnie.
– Drzwi po prawej
to sypialnia dla gości – powiedziała dziewczyna i otworzyła je. Draco
zajrzał do środka. Zauważył szare ściany, granatowy dywan i jasne panele. Pośrodku
pomieszczenia stało podwójne łóżko.
– To twój
pokój, ogólnie czuj się jak w domu… – powiedziała dziewczyna, kiedy wnosił swój
kufer do pomieszczenia. Skinął jej głową.
– A te drzwi
na wprost? – zapytał. Gryfonka obejrzała się przez ramię.
– To moja
sypialnia – wyjaśniła.
– Oh,
faktycznie sprytne – powiedział Draco i uśmiechnął się w ten ślizgoński sposób.
Hermiona musiała przyznać przed samą sobą, że trochę jej tego brakowało.
– Co znowu?
– zapytała. Dostrzegła ten charakterystyczny błysk w oczach Dracona. Już
żałowała, że zapytała.
– Będę miał
naprawdę blisko do twojego łóżka w nocy. – Myślał, że zawstydzi dziewczynę tą
dwuznacznością w głosie, jednak Hermiona tylko prychnęła:
– Chciałbyś,
Malfoy.
–
Oczywiście, że bym chciał – rzucił, a dopiero wtedy na policzkach dziewczyny
pojawiły się rumieńce. Usatysfakcjonowany dodał jeszcze:
– Cieszę
się, że znów będę cię oglądał w tej kusej piżamce. – Hermiona bez słowa
zamknęła drzwi z pokoju gościnnego, wycofując się na korytarz. Miała wrażenie,
że tak czerwona, nie była jeszcze nigdy.
Koniecznie napiszcie w komentarzach co sądzicie o tym rozdziale. Zapoczątkuje on serię zdarzeń między Hermioną a Draco. Zapoczątkuje coś, czego od zawsze tutaj brakowała. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się za tydzień w sobotę (25. 06.). Jak zwykle zapraszam na stronę na facebooku, gdzie na bieżąco informuję o nowych rozdziałach.
Jeśli nie macie mnie jeszcze dość zapraszam na drugiego bloga ---> KLIK
~Pani M.
PS. rozdział, jak zwykle, sprawdziła Ali$hia, dziękuje :*
Co sądzę? Zdecydowanie ZA KRÓTKI!
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, ze wróciłaś do pisania!
Ps może jakas nowa miniaturka o Harry'm i Pansy?
UsuńPerfect! :*
OdpowiedzUsuńChociaż brakuje mi tu Hansy (aaa, czekam!) to i tak jest cudowny *.*
Tak! ZGADZAM SIĘ Z MOJĄ POPRZEDNICZKĄ! Miniaturka zawsze spoko :#
Czekam na kolejnyy!
Hej!
OdpowiedzUsuńMoże zacznijmy od błędów:
– Nie chcę nic sugerować, ale od jakiegoś czasu Hermiona o wiele częściej spotyka się z Malfoyem niż z tobą – powiedziła - "powiedziała"
– Ginny nadal obstawały przy swoim pomyśle. - "obstawała"
– To do Hermiony – "od Hermiony"
– powiedział Draco i uśmiechnął się w ten śligoński sposób. - "ślizgoński"
Coś chyba jeszcze było, ale zgubiłam to :P
A teraz plusy!
Dużo, dużo, bardzo dużo dramione! Ich rozmowy i w ogóle... takie awww *^*
Blaise i Ginny <3 Dzisiaj trochę mało o nich, ale i tak wyszło ci świetnie. Tylko szkoda , że nie było Hansy :c
No cóż... ślę wenę i czekam do soboty! :3
Dziękuję za wymienienie błędów, w końcu zostały poprawione :)
UsuńNo nareszcie Dramione takie jakie pragnęłam. Dzięki Twojemu opowiadaniu pokochałam ten ship :*
OdpowiedzUsuńOd kilku dni zaczęłam czytać twój blog i jedyne epitety, które do niego pasują to: nieszablonowy, boski, wspaniały.
OdpowiedzUsuńPrincessCissy
Aaaa cudeńko *.* Dramione boskie, te ich rozmowy <3 Czekam na kolejny rozdział a szczególnie na tą niespodziankę z Hansy ^^
OdpowiedzUsuńBoże ,idealny! Już jestem ciekawa co będzie dalej! Błagam o następny ❤️
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest zagmatwany i niezrozumiale napisany więc jest bardzo spoko ale szkoda że taki krótki ale nie mogę Cię o nic oskarżać cieszę się że powróciłaś po tak długiej przerwie oraz życzę weny.
OdpowiedzUsuńTaki sam jak zwykle, czyli cudowny po prostu ah jednym słowem jaram się. Postać Lucjusza kocham, mam nadzieje że Draco spędzi święta z Granger. Czekam na sobotę :)
OdpowiedzUsuńGENIALNY ROZDZIAŁ!!! Czekam na kolejny i więcej parringów! :D
OdpowiedzUsuńdawno sie tak nie usmialem. niech wena bedzie z tobą
OdpowiedzUsuńNo to nieźle. Ciekawie :) I jestem ciekawa co to za seria zdarzeń, które mają nastąpić. :D Draco i Hermiona sami w domu? No to będzie się działo. I Blinny! Jej! :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliowścią czekam na nowy rozdział :*
Świetny rozdział! Krótki, jestem ciekawa jak potoczy się relacja Hermiony z Draco :D
OdpowiedzUsuńJuż 29.06 a rozdziału nie ma :( W każdym bądź razie od wczoraj czytam i właśnie skończyłam czytać całość. Nareszcie się coś dzieje! Ogólnie bardzo mi się podoba to opowiadanie i czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wypadków. A ten rozdział jest cudowny!!! Dajesz szybko next, błagam! :)
OdpowiedzUsuńBOSKIE!!!czekam na kolejną część (najbardzie na Dramione <3 )
OdpowiedzUsuńZA ILE KOLEJNY <3 ?
OdpowiedzUsuń"Narcyza żałowała, że Lucjusz nie jest tym samym mężczyzną, z którym się ożeniła" Narcyza mogła wyjść za mąż. A co do rozdziału to bardzo dobrze się go czytało! ^^
OdpowiedzUsuń~Willow
Świetny rozdział 😍 nareszcie zaczynamy Dramione :D Życzę weny :*
OdpowiedzUsuń