Rozdział 39

Kurczę, pod poprzednim rozdziałem przebiliście wszystko! 34 komentarze, WOW! A ja jak zwykle nie umiem na czas rozdziału napisać... Jednak zarówno ilość wyświetleń jak i ilość komentarzy było najlepszym prezentem na urodziny, ever!  Prawie 50 000 wyświetleń! Dziękuje za to, że czytacie, komentujecie, po prostu jesteście! Dlatego razem z Ali$hią bijemy wam brawo na stojąco! Dziękuje :*
~Pani M.

Rozdział 39 – Nie wszystkie zmiany są złe.

Harry jeszcze raz wyjrzał za okno. Nie pomylił się, na boisku do Quidditcha jego najlepszy przyjaciel dzielił miotłę z Astorią Greengrass. Zdjął okulary, przetarł je i z powrotem założył. Po chwili oderwał wzrok od okna i spojrzał na Ślizgonkę. Pansy nadal blada, usiłowała się podnieść.
– Co ty wyprawiasz?! –krzyknął chłopak, uzdrowicielem nie był, ale wiedział, że wstawać nie powinna.
– Próbuje zrozumieć, dlaczego robisz z siebie kretyna – mruknęła, odrzucając kołdrę. Całkowicie zmieniła podejście do Gryfona. Z doświadczenia wiedziała, że jawne okazywanie zainteresowania nie jest dobre. Popełniła już raz ten błąd z Draco, więcej nie zamierzała. Harry, nie zastanawiając się długo, podszedł do dziewczyny i podał jej ramię. Mruknęła niewyraźnie "dziękuje" i przytrzymując jego bark, podeszła do okna.
– Kto to jest? Czy… Nie… Czy to jest Astoria? Na miotle?!
– Co z tego, że na miotle! Za nią siedzi Ron! – oburzał się Harry, zastanawiał się dlaczego Ron mu nie powiedział o tych dziwnych spotkaniach z panną Greengrass, w dodatku miał wrażenie, że przyjaciel specjalnie zataił tę informację. Stali tam, gapiąc się, na ową dwójkę. Pansy przytykała nos do szyby, nigdy nie widziała Astorii nawet w pobliżu miotły, a teraz? Próbowała zrozumieć w jakim celu jej współlokatorka próbuje nauczyć się latać. Nagle zakręciło jej się w głowie, nie czuła się zbyt dobrze. Oczy zaczęły jej się zamykać, a potem czuła, że spada, jakby w nicość. Jednak nie poczuła bólu, a właśnie tego się spodziewała, twardej posadzki. Ktoś ją podtrzymał i poczuła dziwne ciepło, rozchodzące się po ciele na myśl o tym, kto to mógł być. Mogłaby się ocknąć gdyby tylko chciała, ale kluczowe pytanie brzmiało "czy chciała?" Chłopak chwycił ją, a potem wziął na ręce. Zaniósł do łóżka i okrył kołdrą. Wychodził ze Skrzydła Szpitalnego, gdy z ust Ślizgonki wyrwało się ciche "Harry". Nie mógł tego słyszeć.
*
Draco pojawił się w lochach w samą porę,  aby pożegnać Blaise’a. Ciemnowłosy Ślizgon siedział na kanapie i przeglądał Proroka Codziennego. Wstał, widząc Malfoya.
– Gdzie się podziewałeś – rzucił Zabini. Draco sposępniał, to co zaszło w bibliotece... Raczej nie chciał o tym mówić. Sam nie wiedział co go napadło, chyba chciał się po prostu zabawić.
– Wyjeżdżam – rzucił beznamiętnie. Blaise nie był zaskoczony, jednak gdzieś tam, z tyłu głowy, miał nadzieje, że jego przyjaciel zostanie w szkole.
– To już pewne? – zapytał. Draco kiwnął głową, dziwnie się czuł. Nie chciał wyjeżdżać.
– Gdzie Pansy? – zapytał blondyn, po chwili przypomniał sobie, że coś jej się stało. I to była jego wina.
– W Skrzydle Szpitalnym – mruknął Blaise, zarówno dla niego jak i Dracona był to uciążliwy temat. Zabini ,widząc minę Malfoya, zaraz dodał: – Nic jej nie jest, Pomfrey wyciągnęła to szkło i dała jej jakieś leki, powiedziała, że nic jej nie będzie. – Draco nieznacznie kiwnął głową, ale w duchu odetchnął z ulgą. Zależało mu na Pansy, w końcu się przyjaźnili.
– Pójdę ją odwiedzić, pożegnam się – rzucił, wychodząc.
– Trzymaj się, Smoku – Zabini krzyknął za blondynem, a Draco się uśmiechnął. Nienawidził tego przezwiska, ale tym razem nie mógł powstrzymać uśmiechu. Wyszedł z lochów. Już wiedział, że będzie mu tego brakować. Nie tylko Zabiniego, Pansy, czy innych Ślizgonów, ale nawet tych nudnych lekcji, głupiej gadaniny Granger... Zmarszczył brwi. Dlaczego znów o niej myślę? Nie potrafił sobie odpowiedzieć. Na korytarzu minął Pottera, Gryfon najwidoczniej myślał nad czymś intensywnie, nawet nie zwrócił uwagi na Malfoya. Minęli się bez słowa, Draco czuł dziwną potrzeba odezwania się, powiedzenia czegokolwiek, jednak się powstrzymał. Harry odwrócił się po chwili, dopiero, gdy blondyn go wyminął.
– A ty dokąd Malfoy? – Zabrzmiało to bardziej opryskliwie niż chciał Harry.
– Idę odwiedzić Pansy. – Draco nie miał siły na potyczki słowne, więc po prostu powiedział prawdę. W pierwszej chwili ciemnowłosy chłopak był w szoku, Malfoy, który nie próbuje się kłócić? Całkowita nowość w Hogwarcie.
– Pomfrey mnie stamtąd wywaliła, dziś jej już nie zobaczysz – poinformował spokojnie Harry, zanim ugryzł się w język. Draco spojrzał na niego pytająco:
– Ty, co u niej robiłeś?
– Ja.. Tylko, no wiesz.. Tak przypadkiem. – Malfoy wywrócił oczami.
– Powinniście się zapisać na jakiś kurs typu "jak sprawnie kłamać"... – mruknął blondyn, a Harry zmrużył podejrzliwie oczy:
– Powinniśmy?
– Ty i Granger... – rzucił Draco, zanim pomyślał co mówi. Zaklął w duchu.
– A co Hermiona... – Ale Gryfon nie mógł dokończyć, Malfoy wpadł mu w słowo, kończąc wszelkie dyskusję:
– Nieważne, spieszą się, Potter. – Po czym odszedł w swoją stroną. Harry stał jeszcze chwilę na korytarzu, a potem udał się do Pokoju Wspólnego. Chciał zaczekać na Rona i dowiedzieć się czegoś o lekcjach latania, których udziela.
Malfoy niezrażony konfrontacją z Potterem nadal kierował się do Skrzydła Szpitalnego. W całym Zamku było bardzo pusto, zresztą nie dziwił się. Dochodziła dziesiąta. Uchylił drzwi i cicho wszedł do Skrzydła Szpitalnego. Pani Pomfrey spojrzała na niego zdziwiona.
– Dziś już nie ma odwiedzin.
– Chciałem się tylko pożegnać – powiedział, najzwyczajniej w świecie, Ślizgon. Pielęgniarka spojrzała na niego ze współczuciem.
– Ale tylko chwilka – powiedziała i z powrotem zniknęła w swoim gabinecie. Draco od razu zauważył dziewczynę, tylko przy jednym łóżku stał parawan. Przyspieszył kroku.
– Pansy? – powiedział cicho, kucając przy łóżku, dziewczyna nie spała, ale oczy miała zamknięte. Na dźwięk swojego imienia od razu je otworzyła. Uśmiechnęła się.
– Draco, co ty tu robisz? – zapytała szeptem.
– Chciałem się pożegnać... – mruknął, nie patrząc na nią. Pansy zamarła z uśmiechem na ustach.
– Co? Chyba nie przez to, że... No wiesz.,. Nic mi nie jest, serio! – zapewniła Ślizgonka, Malfoy podniósł na nią wzrok, a kącik jego ust uniósł się ku górze.
– Muszę wyjechać, już się spakowałem... – powiedział, jakby zamknięty kufer stawiał nad nim krzyżyk na drogę.
– Przecież możesz zostać, wszystko zależy od ciebie – powiedziała, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że go nie przekona.
– Nie chcę nikogo narażać – wyznał. Wiedział, że Pansy może zaufać.
– No proszę, proszę... Draco Malfoy ma uczucia. Kto by się spodziewał. –  Zaśmiała się, a on wywrócił oczami.
– Ale jak komuś powiesz… – zagroził. Znów się cicho zaśmiała, po chwili spoważnieli.
– Chcesz to tak zakończyć? – zapytała. Podniósł na nią wzrok.
– A mam inne wyjście? 
– Zawsze jest inne wyjście  – powiedziała, jednak bez przekonania.
– Do zobaczenia, Pansy – powiedział i już się podnosił, gdy dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję. Delikatnie ją objął i poklepał po plecach.
– Nie daj się... – szepnęła mu do ucha. Draco uśmiechnął się znowu. Pomyślał, że na pewno dziś wykończył limit uśmiechów na cały rok. Puścił dziewczynę i opuścił Skrzydło Szpitalne. Nie obejrzał się za siebie, ale Pansy na to nie liczyła; za dobrze go znała.
*
Harry siedział w Pokoju Wspólnym Gryffindoru do późna. Zegar wskazywał za kwadrans jedenastą, a Ron jeszcze nie wrócił. Chłopiec, który przeżył, zaczynał się denerwować, do głowy przychodziły mu najróżniejsze scenariusze. Jednak nadal nie wierzył, że Ron mógłby zapomnieć o Hermionie. Obserwował ogień w kominku i czekał. Upłynęło pięć minut, które wydawały się wiecznością, gdy portret odsunął się od ściany, a  w przejściu stanął mokry, ubrudzony i wkurzony Ronald Weasley. Harry podniósł się z kanapy.
– Gdzie byłeś? – zapytał niepewnie, próbował wyczuć nastrój przyjaciela. Ron był po prostu wściekły.
– Lepiej nie pytaj – rzucił, ściągając mokrą koszulkę z długim rękawem, został w samym podkoszulku.
– Nie wziąłeś bluzy? – zapytał tępo Harry, rudowłosy Gryfon rzucił mu spojrzenie bazyliszka.
– Ma ją ta wiedźma! – dodał po chwili, wściekle.
– Astoria?
– Taaa... – Ron nagle podejrzliwie zmrużył oczy. – A skąd wiesz, że ona?
– Widziałem was na boisku... – przyznał niechętnie ciemnowłosy chłopak. Ron kiwnął głową. Zebrał koszulkę z ziemi, a w miejscu, gdzie leżała owa część garderoby, została mokra plama.
– To nie moja sprawa...  Ale po co z nią latasz? – zapytał Harry, czekał na jakiś wybuch ze strony przyjaciela, ale nic takiego nie nastąpiło. Ron opadł na fotel przy kominku.
– Prosiła o pomoc...
– W lataniu? – Szczerze zdziwił się Harry, Ron uniósł ręce w poddańczym geście.
– Mnie nie pytaj, jak dla mnie, to oni wszyscy powariowali!
– Jutro mi opowiesz – dodał po chwili Harry, ziewając.
– Dobry pomysł.
Obaj ruszyli w stronę sypialni. Gdy kładli się spać, każdy myślał o dziewczynie. Ron zastanawiał się co porabia jego brązowowłosa piękność z czwartego piętra, Harry natomiast myślami był w Skrzydle Szpitalnym. Szybko zasnęli.

***
 W ten wtorkowy poranek Hermiona wstała jeszcze wcześniej niż zwykle. Nie potrafiła już zasnąć.  Wczorajsze wydarzenia nadal nie dawały jej spokoju, to co się stało... Nie,  nie, nie... Nic się nie stało!  Poprawiła się szybko, jednak jakiś uciążliwy głosik od razu zareagował:  to, co się mogło stać, gdyby nie Barkley. Prychnęła podirytowana i odrzuciła kołdrę. Ziewnęła, zatykając usta dłonią, a potem usiadła na łóżku i przetarła oczy. Siedziała tak chwilę, myśląc o tym, kto zostanie drugim Prefektem Naczelnym. Wczoraj wieczorem Malfoy aportował się z gabinetu McGonagall. Opuścił szkołę, Hermiona nie przejęła się za nadto. Nie żywiła żadnych ciepłych uczuć w stosunku, do tego blondwłosego Ślizgona. Owszem było jej miło, gdy ją przeprosił, wczoraj też było miło... Odezwał się, znów ten sam, irytujący głos, ale go zignorowała. Miesiąc wspólnych patroli i mieszkania, praktycznie, razem, nic nie zmienił. Przynajmniej dla niej. Jeśli ktoś poniżał cię siedem lat, w ciągu miesiąca nie zapomnisz. Nigdy nie zapomnisz. Wstała z łóżka i uchyliła okno, aby wpuścić do sypialni trochę świeżego powietrza. Ginny wciąż spała, więc panna Granger cicho opuściła sypialnie zabierając mundurek, białą koszulę i bieliznę. Weszła do małej łazienki, która znajdowała się zaraz obok sypialni Gryfonek. Pamiętała jak jeszcze na początku września razem z Ginny zawsze miały obawy przed wyjściem w piżamie z sypialni. Teraz w dormitorium mieszkały same, ale to też miało się zmienić. Hermiona wzięła szybki prysznic, a potem ubrała mundurek i rozczesała włosy. Gdy opuściła łazienkę Ginevra już nie spała. Leżała z szeroko otwartymi oczami, gapiąc się w sufit.
– Hej, Ginny – przywitała się starsza Gryfonka.
– On przegina! – krzyknęła piegowata dziewczyna, bez żadnego ostrzeżenia, praktycznie bez powodu. Na czole Hermiony pojawiła się zmarszczka. Usiłowała zrozumieć o czym mówi Wesleyówna.
– Chodzi o Blaise’a? – zapytała po chwili. Tylko to przyszło jej na myśl o wpół do siódmej rano.
– Oczywiście, że o tego idiotę! – Hermiona westchnęła i usiadła na łóżku.
– To słucham, co TYM razem, zrobił? – Specjalnie zaakcentowała to słowo, narzekania Ginny zaczynały robić się po prostu nudne. Rudowłosa siódmoklasistka przewróciła się na bok, podparła głowę ręką i z wyrzutem spojrzała na przyjaciółkę.  
– No co? – zapytała Hermiona. W chwilach takich jak ta miała dość zachowania Ginny.
– Mam problem z Zabinim, a ty traktujesz mnie jak jakąś wariatkę...
– Gin, nie jak wariatkę, ale spójrz na swoje zachowanie, z Harrym w drugiej klasie było to samo... Nigdy nie miałaś problemów z chłopakami, a teraz? Zaczynasz od początku? – Ginny spojrzała na Hermionę spode łba, jednak nic nie powiedziała, miała świadomość, że brązowooka dziewczyna ma rację.
– To co mam robić? – zapytała w bezsilności.
– Ty pytasz mnie o chłopaka? – Hermiona nie dowierzała przyjaciółce. – Po prostu rób to co zawsze, jak z Deanem...
– Nie umiem, on jest Ślizgonem.
– I to jest ten problem? Przecież to nie jest ważne... – To nie jest ważne. Powtórzyła w myślach Hermiona, nie ważne, co było... Nie ważne, jaki był kiedyś... Zmienił się... Odpędziła od siebie myśli o Malfoyu i zaczęła pakować się do szkoły. Ginny również postanowiła wziąć się w garść. Przypomniała sobie swoje głupie zachowania i aż wstyd  jej się zrobiło. Zdeterminowana, z nową, pozytywną energią, zaczęła nowy dzień. Zaczęła się ubierać, a potem wyszła do łazienki. Hermiona za ten czas pościeliła łóżko i upchnęła większość pergaminów do szuflady biurka. Książki ustawiła równo na półce przy łóżku, jednak wykonując te wszystkie czynności, myślała o tym, jak to będzie bez niego? Kto zostanie nowym prefektem? Z kim przyjdzie jej dzielić dormitorium i czy jeszcze zobaczy Malfoya? Denerwowała się, że cały czas wraca do niego myślami. Przeszły ją dreszcze na wspomnienie tego co zaszło w bibliotece. Wzięła głęboki wdech, Ginny zastała ją podczas wertowania książki do eliksirów.
– Ciekawe kto będzie nowym prefektem – zagaiła Ginevra.
– Pewnie jakiś Krukon... – podzieliła się swoimi przypuszczeniami Hermiona, zazwyczaj wszystko zależało od ocen, a Krukoni nie mają sobie równych w tej dziedzinie.
– Może jakiś z niebieskimi oczami... Wysoki... – Rozmarzyła się rudowłosa Gryfonka, wkładając książki do torby.
– Blaise nie ma niebieskich oczu. – Pozwoliła sobie zauważyć Hermiona, Ginny spojrzała na nią spode łba. Brązowooka dziewczyna uniosła ręce do góry, jakby chciała powiedzieć, że się poddaje.
– Już nic nie mówię – powiedziała ze śmiechem.
– Może zajrzymy do Pansy przed śniadaniem? – zaproponowała po chwili Ginny. Liczyła, że po drodze spotkają Zabiniego i będzie mogła zacząć od nowa. Hermiona kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Opuściły czwarte piętro, na którym jeszcze nigdy nie było tak cicho, jak tego poranka.
*
 
Blaise się upił. Tak po prostu. Gdy dowiedział się, że Malfoy opuszcza Hogwart, a Pansy leży w szpitalu był wystarczająco zdołowany, na domiar złego jego matka przysłała list. Przypominała o małżeństwie, więc gdy Theodor Nott powiedział Zabiniemu, że chciałby mieć wolną sypialnię na poniedziałkowy wieczór, ten po prostu rozsiadł się w Pokoju Wspólnym Ślizgonów i zaopiekował butelką ognistej. Rano obudził się z bólem głowy, leżał na ziemi. Ohydne przekleństwo wyrwało się z jego ust. Przerażeni pierwszoroczni pouciekali do swoich sypialni, a chłopak zaczął się opętańczo śmiać. Czuł, że traci kontrole nad swoim życiem. Miał spędzić ostatni rok z przyjaciółmi, z dala od matki, a teraz?  Malfoy wrócił do domu, Pansy leży w Skrzydle Szpitalnym już drugi raz w ciągu miesiąca, matka zatruwa mu życie, a "świetny" plan dotyczący Weasley szlak trafił.
– Po prostu, kurwa, żyć nie umierać – powiedział do siebie, wstając z podłogi. Od Pokoju Wspólnego właśnie weszła Daphnie Greengrass.
– Przyniesiesz mi wody? – zwrócił się do niej Blaise, trzymając się za głowę. Ból rozsadzał mu czaszkę, z resztą nie pierwszy raz. Ślizgonka kiwnęła głową i wróciła się w stronę sypialni. Blaise zaklął znowu, przypomniawszy sobie, że eliksiry na kaca zostały na czwartym piętrze, opadł na kanapę. Daphnie wróciła, jednak bez wody.
– Mam to. – Uśmiechnęła się i zza pleców wyciągnęła, tak dobrze rozpoznawalny, granatowy flakonik z przeźroczystym płynem. Zabini opróżnił go na raz.
– Salazarze – mruknął. – Daf, kocham cię w takich chwilach – dodał, przymykając oczy, eliksir na kaca potrafił czynić cuda.
– Przynajmniej ty – powiedziała dziewczyna, a uśmiech znikł jej z twarzy. – Trzymaj się, Blaise – powiedziała, opuszczając  Pokój Wspólny Slytherinu. Kwadrans później spotkali się przy śniadaniu w Wielkiej Sali. Blaise dopiero co zabierał się za tosty z dżemem, gdy dyrektorka wstała ze swojego miejsca. Natychmiast zapanowała cisza. Wszyscy byli ciekawi co takiego, chce im przekazać nauczycielka transmutacji. Od rana po zamku krążyły plotki o odejściu Malfoya.
– Proszę o ciszę – dodała machinalnie nauczycielka, chociaż niektórzy nawet wstrzymali oddech, aby nie robić hałasu. – Z przykrością informuję, że z przyczyn zdrowotnych jeden z uczniów musiał opuścić Hogwart. Draco Malfoy. – Powstała wrzawa, każdy miał coś do powiedzenia, ale po chwili McGonagall z powrotem udało się dojść do głosu:
– Był on Prefektem Naczelnym i dlatego musimy wybrać kogoś nowego. Ze względu na bardzo dobre wyniki w nauce i wzorową postawę, rada pedagogiczna wraz ze mną, wybrała… – dyrektorka zrobiła wymowną pauzę – Michael Corner*! – Przy stole Krukonów rozległy się wiwaty, inni uczniowie również zaczęli klaska, tylko Ginny Weasley i Blaise Zabini siedzieli jak spetryfikowani, Dotarło to najpierw do niej. Ginny nie mogła uwierzyć, że będzie musiała, przez resztę roku, dzielić dormitorium ze swoim byłym chłopakiem... Blaise również wiedział co łączyło ową dwójkę i w ogóle mu się to nie podobało.



*Michael Coner- Krukon, poznał Ginny na Balu Bożonarodzeniowym, a potem zaczęli się spotykać, jednak zerwali z bliżej nieznanej przyczyny. Wiadomo jeszcze, że chłopak po rozstaniu z Gryfonką spotykał się z Cho Chang.






Komentarze

  1. Michael Corner?! Oj, będzie się działo!! :D Pansy w szpitalu, Malfoy odszedł, Zabini nie ma lekko, a i jeszcze jego plan może nie wypalić. Ciekawa jestem jak to będzie z tym Malfoy'em, musi wrócić. Czekam z niecierpliwością na wymianę uczniowską, nie mogę się też doczekać co będzie się działo w związku z tym, że Corner został prefektem naczelnym, przewiduję dużo kłótni. xD Trochę późno, ale chciałabym Ci życzyć wszystkiego czego tylko byś zachciała, dużych pokładów weny! Rozdział był świetny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Ja się nie zgadzam! Malfoy ma wrócić! Koniec kropka. On ma wrócić xD
    No i liczę na to, że pobawisz się w swatkę i zestwatasz mi tu Draco i Hermione xD
    No i rozdział jest świetny! - świetny to tutaj za mało powiedziane no ale nic inengo nie przychodzi mi do głowy xD

    OdpowiedzUsuń
  3. 100 lat 100 lat niech żyję nam! A kto Pani Pani M.Wiem,że spoznione życzenia i kom. ale nadrabiam zaleglosci na blogach! :)
    Skomentuje jutro
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Noo nie... Tylko nie Corner XDDD PLZ HAHA <3
    A co z Draco ? ;---;
    Plz nie haha ;<

    OdpowiedzUsuń
  5. No i nadal mnie zastanawia co to będzie z Harrym i Pansy.. Oni tak do siebie pasują! :D kocham ich! <3
    Szkoda mi też Blaise'a :( został sam.. bez Dracona, chwilowo bez Pansy.. biedny Diabełek :*
    Ciągle martwi mnie sytuacja Daphne :) męczy się niesamowicie no i jeszcze ta jej przygłupia siostra...
    Kocham Twojego Malfoya <3 w tym opowiadaniu jest po prostu świetny *-* Ciekawe co to będzie skoro wyjechał.. :D już nie mogę się doczekać co wymyśliłaś!
    No i ten Coner! Ile się tu dzieje!! :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :* pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oł maj gat! Co to bd???
    M.C??? Gorzej być nie mogło. Zakładam, że bd się przprzystawiał do Ginn albo Miony.
    Mam tylko jedno pytanie - Co do pikolonej cholery bd z Malfoyem?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Draco odszedł :'( cudooo! <3 kc kochana jesteś super i wgl ale plz pisz szybciej. bez cb moje życie to nie życie kocham tego bloga! jedyny blog o dramione który czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże jak mnie tutaj wkurza Ginny. Jak ja tą postać nie znoszę. A kiedys lubiła, a teraz na blogach nie potrafię jej scierpieć.
    Rozdział fajny :D
    Czekam na nowy rozdział!
    Pozdrawiam
    PaKi

    OdpowiedzUsuń
  9. Więc tak , szczerze mówiąc to nie jest mój ulubiony rozdział , nic się praktycznie nie dzieje wyjaśniło się że malfoy odszedł i pansy nic nie jest w sumie dobrze ale no ;/ Strasznie krótki ;/ Tak to jest że jak się napisze genialny rozdział to później ciężko robić jeszcze bardziej genialne., czekam z utęsknieniem na następny. Kurcze niech zacznie się coś dziać pomiędzy Hermioną a malfoyem coś spątanicznego i mocnego później mogą się o to kłucić , tak tylko żucam. Wszystkiego najlepszego - wiem mało oryginalne no to może Dużo weny? Tak to chyba najlepsze życzenia dla blogerki. Powodzenia też w szkole. Kurcze a może to dobrze że malfoy odszedł w sensie teraz mogą się przez przypadek spotkać na mieście czy coś jakoś na pewno fajnie to wymyślisz , jak wróci do szkoły to będzie bardzo przewidywalne , proszę więcej nagłych zwrotów akcji. Jeszcze raz wszystkiego naj!! ( Zdj pod spodem niceee )

    Dzięki za wszystko

    M.S

    OdpowiedzUsuń
  10. Co?! Omg niee, moze Blaise cis zrobi z tym a Draco no chyba nam tego nie zrobisz chyba umre ,Czy Blaise naprawde chcial Ginny tylko wyjorzystac? ;( a Draco czy, poswstanie jakies uczucue w koncu, nienienie to sie tak nie moze skonczyc, nie pozwalam! kiedy nestepny? ;) swietny rodzial apropo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za bledy ale mam kijowa klawiature

      Usuń
  11. Najlepszy ever ale on wyjechal? Czemu? ;'( rozplaklam sie doslownie, prosze cie

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak patrze na komentarze powyżej,zaczynam ubolewać na ubóstwem słownictwa dzisiejszej młodzieży.Do autorki bardzo fajne opowiadanie trochę chaotyczne ale na plus trzeba zaliczyć fakt że bardzo dużo się dzieje,szczególnie podoba mi się pomysł na Klątwę Draco pozdrawiam na pewno będę zaglądać

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny, ale znalazłam jeden błąd....
    Albo Terry Bott albo Teodor Nott... nie ma Terry'ego (chyba tak to się pisze) Nott'a

    OdpowiedzUsuń
  14. NO LUDZIE KONIEC BULWERSU.! Rozdział jest genialny , świetnie napisany, Draco wyjechał ,ale znając ~P.M to tylko początek jakiegoś kolejnego ZAJEBISTEGO wątku więc nie narzekać ,tylko komentować pozytywnie *-* ~~JEDNOROŻEC 13

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzisiaj będzie bardzo krótko, bo muszę w końcu napisać to wypracowanie na polski... Pani mnie chyba zabije, eh... Rozdział bardzo mi się podoba. Draco wyjechał (o nie), ale liczę, że to tylko początek czegoś wielkiego, także nie marudzę (bo to nie ma sensu xD). Pozostaje mi tylko czekać na kolejne rozdziały ^^
    I teraz napiszę tak strasznie chaotycznie (mam nadzieje, ze ktoś to zrozumie haha):
    1.Harry i Pansy... oj powinni być razem ^^
    2.Biedny Blaise.... Taki sam.
    3.Biedna Dafne... Niech Miona w końcu z nią pogada.
    4.Ah ta Astoria... latanie na miotle to prawdziwa sztuka... to trzeba mieć w krwi, a nie :-D
    5.Dalej nie podarowałam Barkley'owi (tak to się odmienia? o.O), że im przerwał :-P
    Na następny rozdział czekam z niecierpliwością.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo szanuje cie za to jaka osoba jestes. Dlaczego?? Ponieważ doceniasz i nasz wkład w wystawienie dobrego komentarza i nagradzasz to super rozdziałem. Uważam ze jak na młoda osobe radzisz sobie swietnie. Uwielbiam ta historia od samego początku i jest coraz lepiej. Jedyny czego zostaje mi życzy to weny, bo z doświadczenia wiem ze z nia bywa ciezko. Rownież czekam niecierpliwie na nowy rozdział. Trzymaj sie kochana mocno. 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak to Draco odszedł???? Ja mam nadzieję, że w następnym rozdziale wróci mu rozum i powróci do Hogwartu ;) Czekam z niecierpliwością na następny :D

    Olix

    OdpowiedzUsuń
  18. On nie mógł odejść!!!!!/Wiki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty