Rozdział 34
Krótki rozdział, ale doceńcie gest. Następny będzie dłuższy
obiecuje ;) Mam nadzieje, że uda mi się napisać następny do poniedziałku. Życzę
wam również radosnych Świąt Wielkanocnych! Rozdział dla wszystkich czytelników,
bo miło wiedzieć, że jesteście. Aha i jeszcze jedno: pojawiła się nowa karta o
nazwie "sowia poczta" wyjaśnia to i owo, więc warto odwiedzić :) A
teraz oddaje w wasze ręce rozdział 34!
Rozdział 34 – Przyjaciele i propozycję.
W końcu
nadszedł ten moment, w którym Draco i Blaise mogli spokojnie porozmawiać.
Usiedli, każdy na swoim łóżku, ze szklanką ognistej w ręce. Zabini miał jeszcze
mokre włosy po niedawnym prysznicu.
– O co ci
chodzi z tą Rudą? – zapytał bez ogródek Malfoy.
– Mówiłem ci
już. Matka chce żebym się ożenił.
– To, na
Salazara, wybierz kogoś, z kim będzie prościej.
– Łatwo ci
mówić, ty masz normalną matkę... – mruknął Zabini.
– To wcale
nie o to chodzi... Nie uważasz, że ten plan nie wypali? – zapytał przytomnie
Draco, faktycznie miał kilka obiekcji.
– Nie mam
innego planu, matka chcę ją poznać w przerwie świątecznej!
– Masz nieźle
przesrane... – skomentował to wszystko Draco, gdyby on miał się z kimś
ożenić... Przeszedł go dreszcz. Tak, z całą pewnością młody Malfoy nie znał
jeszcze tej jedynej i szczerze liczył na to, że długo nie pozna.
– Po prostu
porozmawiaj z Weasley, zaproponuj odpowiednią sumkę i po sprawie. Ona będzie
udawać zakochaną przy twojej matce, a ty będziesz miał spokój, gdy już twoja
matka jej nie zaakceptuje, wybije sobie z głowy ten pomysł ze ślubem, proste?
– Niby tak,
ale...
– Przyznaj
się... Chcesz sprawdzić, czy jesteś w stanie ją zdobyć. – Malfoy oskarżycielsko
wycelował palcem w pierś przyjaciela. Zabini uśmiechnął się zawadiacko:
– No co... –
Wzruszył ramionami. – Oboje lubimy kolekcjonować trofea...
*
Hermiona
wysłuchała przyjaciółki, nie przerywają ani razu. W niektórych momentach miała
ochotę udusić Ginny, ale nic nie mówiła. Gdy młodsza Gryfonka skończyła
opowiadać o kłótni z Zabinim, Hermiona wreszcie zabrała głos:
– Uważam, że
powinniście się pogodzić.
– Nie ma
mowy – szybko odpowiedziała rudowłosa dziewczyna, chociaż taka myśl przemknęła
i przez jej głowę. – To ON powinien przeprosić mnie. –Hermiona spojrzała na nią
spode łba.
– No co? –
fuknęła Ginevra.
– Ja cię nie
rozumiem, lubisz go, ale nie chcesz z nim gadać. Wkurzasz się jak on z tobą
gada i wtedy, gdy tego nie robi... To... To trochę dziwne – powiedziała
spokojnie Hermiona, starając się nie urazić przyjaciółki.
– Wszystko
jest dziwne Herm. Ja już nie wiem co mam
robić...
– Lubisz go?
– Nie
wiem – odpowiedziała zgodnie z prawdą
Ginny.
– Taa... To
trochę komplikuje sprawę.
– Mnie to
mówisz? Ja nie wiem co mam robić!
– Może daj
spokój? – cicho powiedziała Hermiona i zaczęła miętosić skrawek swetra. Zapadła
cisza. Ginny rozważała wiele rozwiązań, ale na pewno nie chciała odpuścić. W końcu Hermiona podniosła wzrok, w
spojrzeniu współlokatorki dostrzegła zaciętość.
– Nie
odpuścisz, prawda? – zapytała starsza Gryfonka z nadzieją. Zdawała sobie
sprawę, że relacje Ginny i Blaise'a, jakiekolwiek by nie były, nie wróżą nic
dobrego.
– Nigdy nie
odpuszczam... – powiedziała Ginny z tajemniczym błyskiem w oku.
– I co
teraz?
– Teraz
poczekamy, aż mnie przeprosi. – Rudowłosa dziewczyna usiadła na swoim łóżku,
zakładając nogę na nogę. Widząc jej zaciętość Hermiona uśmiechnęła się pod
nosem i pokręciła z niedowierzaniem głową.
– Jesteś
niemożliwa.
***
– Pomożesz
mi? – Usłyszała swój głos jakby z oddali. Nie wierzyła w to co robi, jednak dla
przyjaciół potrafiła poświęcić wiele. Najwyraźniej jego również zaskoczyła tą,
chcąc nie chcąc, prośbą. Zdziwienie przez ułamek sekundy widniało na jego
twarzy, a potem znikło i zastąpiły je rozbawienie i cynizm.
– Chyba się
przesłyszałem – odpowiedział spokojnie, łapiąc jej spojrzenie. Zapadła cisza, a
po tych kilku, jak zawsze, niezręcznych chwilach Hermiona odwróciła się na
pięcie i już miała odejść, gdy złapał ją za nadgarstek. Miał zimną dłoń.
– Poczekaj –
powiedział cicho, w końcu stali między regałami w bibliotece.
– Mam to
potraktować jako zgodę? – zapytała, nadal stojąc do niego plecami, nie chciała
aby zobaczył uśmiech pełen satysfakcji, który malował się na jej twarzy,
spoważniała, wzięła głębszy oddech, aby się uspokoić i odwróciła do Ślizgona.
Napotkała jego zimne spojrzenie.
– Zgodę? Nie
Granger, to było tylko zaproszenie do negocjacji... – Uśmiechnął się
tajemniczo.
– Nie będę
niczego negocjować – odpowiedziała lodowatym tonem, w tym momencie chłopak
zorientował się, że nadal trzyma w uścisku nadgarstek Gryfonki, szybko ją
puścił.
– Potrzebujesz mojej pomocy do realizacji tego głupiego
planu...
– Nie jest
głupi – syknęła cicho, ale Draco udał, że tego nie słyszał. Mówił dalej:
– Oboje
wiemy, że beze mnie niczego nie zrobisz. Moje pytanie brzmi: co chcesz mi dać w
zamian?
– Oczywiście
– wymamrotała, wbijając wzrok w sufit. Draco również podniósł głowę:
– Widzisz
tam coś? – Rzuciła mu spojrzenie bazyliszka, co nie wywarło na Ślizgonie
większego wrażenia. To on w tej szkole był mistrzem wyrażania chęci mordu
spojrzeniem, no trzeba przyznać, że Pansy też nieźle szło...
– Nie Malfoy
– odpowiedziała, siląc się na spokój. – Co chcesz za tą, nazwijmy to, pomoc?
– Jeszcze
nie wiem... – uśmiechnął się tajemniczo.
– Nie mamy
czasu czekać – warknęła podirytowana Hermiona.
– Więc na
razie będziesz mi winna przysługę, zgadzasz się? – Wyciągnął rękę w jej
kierunku, niepewnie ją uścisnęła.
– Nie chcesz
żebym złożyła wieczystą przysięgę albo coś? – zapytała podejrzliwie. Skrzywił
się z niesmakiem.
– Takie
przysięgi nie kojarzą mi się zbyt dobrze, poza tym nie umiesz kłamać Granger...
– Przypomniały jej się okoliczności, kiedy pierwszy raz Malfoy pokusił się o to
stwierdzenie. Sprawa dotyczyła tej nieszczęsnej gry. Mimowolnie kącik ust jej
zadrgał w niemym uśmiechu na to wspomnienie. Draco udał, że niczego nie
zauważył, ale już wiedział, że będzie miał zagwozdkę na kolejne dni.
– Więc,
pogadasz z nią? – zapytała, świdrując go wzrokiem, Ślizgon odwrócił głowę i
odpowiedział wymijająco:
– Zrobię co
będę uważał za słuszne... – Kiwnęła nieznacznie głową, zabrała książkę, po
którą tu przyszła i opuściła bibliotekę. Chciała porozmawiać z Ronem.
*
Pansy leżała
na łóżku w swoim dormitorium i usiłowała czytać. Normalnie zasypiałaby przy historii
magii, ale utrudniały jej to współlokatorki. Daphnie leżała na łóżku z głową
ukrytą pomiędzy poduszkami i chlipała. Jej łóżko i podłoga wokół, tonęła w
morzu zużytych chusteczek higienicznych. Brązowowłosa Ślizgonka praktycznie nie
wychodziła z sypialni. Cały czas płakała. Jednak to Astorii udało się
doprowadzić Pansy na skraj wytrzymałości. Przez cały czas nie mówiła o niczym
innym tylko jak to świetnie Harry całuje, jak delikatne ma ręce. Z ust
blondynki nie wyszło jeszcze ani jedno słowo, które nie dotyczyło słynnego
Harry'ego Pottera. Pansy ze wszystkich sił starała się o nim nie myśleć, a
także nie myśleć o tym przeklętym wyjeździe do Francji. Wróciła po raz szósty
do tej samej linijki tekstu, w ogóle nie wiedziała o czym czyta. Usłyszała pukanie do drzwi, a jakoś
żadna z jej współlokatorek nie pofatygowała się, aby otworzyć. Pansy z kwaśną
miną dowlekła się do drzwi. Stał w nich, jak zwykle pewny siebie Malfoy.
– Mogę
pogadać z Daphnie? – zapytał, nie wyciągając rąk z kieszeni. Pansy odwróciła
się i spojrzała na drobną brunetkę, leżącą na łóżku.
– Zaraz ją
zawołam. – Zamknęła mu drzwi przed nosem, ale Draco się tym nie przejął. Pansy
dotknęła ramienia Daphnie.
– Ktoś chce
z tobą rozmawiać.
– Ale ja nie
chcę – odpowiedziała ledwo słyszalnie Daf.
– To może
być ważne.
– Powiedź,
że mnie nie ma – powiedziała Ślizgonka zachrypniętym głosem.
– Ale... – usiłowała
wtrącić Pansy.
– NIE MA
MNIE!!! – wydarła się brązowowłosa dziewczyna, odwracając twarz w stronę Pansy,
wyglądała strasznie. Zrezygnowana dziewczyna otworzyła na powrót drzwi, stając
twarzą w twarz z Malfoyem.
– Ona nie
chcę gadać.
– Słyszałem
– mruknął Draco. – Mogę tam wejść? – Wskazał podbródkiem na drzwi.
– To nie
najlepszy pomysł...
– Muszę z
nią pogadać.
– Dlaczego
tak ci zależy? – zapytała podejrzliwie Pansy. Malfoy westchnął, normalnie
nikomu by nie powiedział o układzie z Granger, ale Pansy stanowiła wyjątek.
Ufał jej, byli dobrymi przyjaciółmi.
– Obiecałem
coś Granger...
– Dogadałeś
się z Hermioną?! – Ślizgonka zrobiła wielkie oczy.
– Może
ciszej – warknął podirytowany Draco. Ciemnowłosa dziewczyna wzruszyła
ramionami.
– Teraz
raczej z nią nie pogadasz, ale spróbuj ją złapać po lekcjach albo na śniadaniu
– doradziła Ślizgonki i odwróciła się aby wejść do sypialni. W ostatniej chwili
spojrzała na Malfoya.
– Ona ma na
ciebie dobry wpływ. – Mrugnęła porozumiewawczo.
– Niby kto?
– fuknął Draco.
– Pani
Prefekt Naczelna.
Po tych
słowach zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
*
Hermiona z zadowoloną miną szła w stronę
wieży Gryffindoru. Niosła pod pachą wielką książkę, na razie starała się nie
myśleć o przysłudze dla Malfoya. Świętowała swoje małe zwycięstwo, bądź co
bądź, namówienie Ślizgona do współpracy to nie łatwe zadanie. Szybko pokonała
schody i wypowiedziała hasło, zanim Gruba Dama zdążyła zadać pytanie. Weszła do
środka, było tam mniej osób niż się spodziewała, jednak na kanapie przy kominku
nie dostrzegła Rona. Siedział tam samotnie Harry. Hermiona usiadła obok
chłopaka.
– Widziałeś
Rona? – zapytała.
– Taaa... Poszedł
na boisko pograć w Quidditha.
– W taką
pogodę? – zapytała zdziwiona Gryfonka, istotnie za oknem lał deszcz i wiał
zimny wiatr.
– Powiedział,
że musi przemyśleć kilka spraw... – Harry znacząco spojrzał na Gryfonkę,
Hermiona trochę się zarumieniła, a potem westchnęła ciężko.
– Ty też uważasz,
że powinniśmy zerwać? – Harry poprawił okulary.
– Nic nie
uważam, jeśli jesteście szczęśliwi... – Gryfonka mu przerwała:
– Aż tak bardzo
widać, że nie jesteśmy? – Chłopak powstrzymał się od komentarzy. Hermiona
zaczęła bawić się skrawkiem szarego swetra.
– Chyba
faktycznie powinniśmy zerwać, ale Harry – spojrzała na przyjaciela – Nie chcę
go zranić. – Miała łzy w oczach. Gryfon przytulił ją i poklepał po ramieniu.
– Nie chcę
się w to mieszać Herm, ale wiesz, że cokolwiek nie zadecydujecie, nadal będziemy
przyjaciółmi, wszyscy w trójkę. –
Spojrzał na nią znacząco.
– Już teraz
spędzamy mało czasu wszyscy razem... I dawno nie byliśmy u Hagrida – powiedziała dziewczyna. Harry przypomniał
sobie, że ma mu podziękować.
– Może byśmy
go odwiedzili? – rzucił niepewnie. Hermiona wstała ochoczo z kanapy. Harry
również się podniósł.
– To za
dziesięć minut przy Sali Wejściowej, wezmę kurtkę – powiedziała i opuściła
Pokój Wspólny. Harry został sam i jak zwykle w takiej chwili przypomniała mu
się Parkinson, płacząca Parkinson. Nadal nie wiedział, co doprowadziło ją do
takiego stanu. Zacisnął ręce w pięści, tak bardzo nie chciał, żeby to była jego
wina. Poszedł na górę po kurtkę i szalik w barwach Gryffindoru. Zszedł po
schodach na korytarz i bez słowa minął Malfoya. Zastanawiał się dlaczego
Parkinson kiedyś kochała tego dupka. Wzruszył ramionami. Może nigdy się nie dowiem. Przy wyjściu ze szkoły czekała na niego
Hermiona. Również miała złoto-czerwony szalik i kurtkę. Ramię w ramie wyszli z
zamku.
– Może
pójdziemy po Rona? – zapytał Harry w pewnym momencie.
– Nie wiem
czy będzie chciał... – odpowiedziała cicho dziewczyna i już żadne się nie
odezwało. Lubili przebywać w swoim towarzystwie, mogli pomilczeć i nikogo ta
cisza nie krępowała. Po niecałych piętnastu minutach Hermiona już pukała do
drzwi chatki gajowego.
– Dawno was
tu nie było – powitał ich Rubeus Hagrid.
– Możemy
wejść? – zapytała jak zwykle taktownie Hermiona, oblicze gajowego natychmiast
się rozchmurzyło i zaprosił ich do środka.
– Może
herbaty? – postawił czajnik nad kominkiem i usiadł na fotelu, Harry i Hermiona
poszli za jego przykładem.
– A gdzie
Ron? – zapytał półolbrzym, podając im twarde ciasteczka.
– Na boisku
– odpowiedziała Hermiona, Hagrid podał im po kubku parującej herbaty.
– Jak idą
lekcje z pierwszorocznymi? – zapytała Gryfonka, upijając trochę gorącego
napoju.
– Dobrze,
radzą sobie dzieciaki. – Gajowy uśmiechnął się. Harry przez cały czas wydawał
się nieobecny. Nawet nie zauważył, że go o coś pytają. Hermiona musiała go
kopnąć w kostkę aby odpowiedział Hagridowi.
– Przepraszam,
zamyśliłem się.
– Właśnie
widać... – powiedziała beznamiętnie Hermiona.
– Po prostu
męczy mnie ta Francja.
– Francja? –
zapytał zdziwiony Hagrid i tak Harry opowiedział mu wszystko.
*
Ron zdążył
przemoknąć już do suchej nitki, pomimo zimna, jakie zaczął odczuwać, latał
dalej. Krążył pomiędzy pętlami, myśląc o Hermionie. Jak dawno jej nie
przytulał, całował czy trzymał za rękę. Prawie wleciał na jedną z pętli. Szybko
ją wyminął i zrobił nawrót. Wiedział, że ten związek nie ma przyszłości.
Potrzebował śmielszej dziewczyny. Rozpadało się na dobre, ale Gryfon ani myślał
wracać do zamku. Lubił latać, to go w pewnym stopniu odprężało. Zaczęło się ściemniać. Z rozmyślań wyrwał go
kobiecy głos:
– EJ!!! Tam
na górze! – Ron nie widział kto go woła. Podleciał bliżej. Dostrzegł zarys
zgrabnej sylwetki i blond włosy rozwiewane przez wiatr. Wylądował i podszedł do
dziewczyny. Nie poznał jej od razu. Jednak kiedy podszedł na wyciągnięcie ręki,
spoważniał.
– Czego
chcesz? –zapytał z odrazą. Astoria uśmiechnęła się, słysząc ten ton.
– Chciałam
porozmawiać – powiedziała, chwytając jego spojrzenie.
– Nie mamy o
czy rozmawiać.
– Mam dla
ciebie propozycję... – powiedziała, uśmiechając się zagadkowo.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Jestem ogromnie ciekawa co to za propozycja ^^ Szczerze powiedziawszy to Ginny mnie już wkurza... Tak jak powiedziała Hermiona: "lubisz go, ale nie chcesz z nim gadać. Wkurzasz się jak on z tobą gada i wtedy gdy tego nie robi" to irytujące.... Niech się zdecyduje xD Ale dzięki temu Twój blog ma charakter hehe :-D Blaise i te jego intrygi... ah jak ja kocham Ślizgonów *.* Ogólnie rozdział fenomenalny, tylko znalazłam jeden malutki błąd.. górze pisze się przez "rz" ;-) Ale to nic ^^ Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam, życzę weny i wesołych świąt.
Trzecia!
OdpowiedzUsuńcudne <3
UsuńOdkryłam twojego bloga wczoraj, ale już wszystko zdążyłam pochłonąć <3 Uwielbiam twoje opowiadanie i już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. A poza tym z tej Astorii niezła.. ekhem nie wyrażę się ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę mega pomysłów na dalesze opowiadanie ;)
Naprawdę fajny rozdział! Ta scena w bibliotece: aaAaaaA *.*
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam opis w chatce Hagrida to centralnie słyszałam jego głos w głowie! Poproszę więcej scen u gajowego c;
Może to okrutne, ale mam nadzieję, że Hermina i Ron szybko się rozstaną ._. przeszkadza mi on w relacji Hermiona-Draco :") zastanawia mnie ten nowy wątek z Astorią. Trochę się zastanawiałam nad tym, co ona knuje, ale nic nie wymyśliłam XD także czekam na wyjaśnienia w dalszej części :D
Nie mogę też doczekać się wyjazdu do Harry'ego i Pansy! <3 a sie będzie dziao!
Tai jakiś chaotyczny ten komentarz, ale nie umiem nic bardziej składnego napisać, bo jestem chora, mam zatkany nos... eh... rozdział ogólnie BARDZO mi się podobał i nie mogę doczekać się następnego!
Dużo radości, wypoczynku, rodzinnej atmosfery i miłości w te święta <3
/AM
Na początek.. Jak dla mnie to wcale nie było krótkie :* od samego początku zafascynowało mnie to opowiadanie i nie wiem jak to robisz, ale z każdym rozdziałem, kocham tego bloga jeszcze bardziej <3 normalnie zabujałam się w tej opowieści po same uszy. :D wszystkie wątki są genialne :P sprawiasz, że na sam koniec tego dnia na mojej twarzy pojawił się ogrooomny, szczery uśmiech za co ci równie ogromnie dziękuję :D nie mam zielonego pojęcia co kombinuje ta cholerna Astoria ale juz się boje xd no i to jakże dziwne zachowanie Malfoya.. to prawda, że Hermiona baaaaardzo, ale to bardzo na niego wpływa :* i bardzo mnie to cieszy!!!
OdpowiedzUsuńNa koniec dziękuję za miłe życzonka i również życzę wesołych, pogodnych świąt wielkanocnych i mokrego dyngusa :D pozdrawiam!
Rozdział wspaniały, z resztą jak wszystkie ;).
OdpowiedzUsuńGenialnie wyszło! Niebezpiecznie mieć dług u Ślizgona, biedna Hermiona. xD Nie mogę się doczekać wyjazdu do Francji, mam nadzieję, że Pansy powie Harry'emu historię o jej przyjaciółce. A Blaise i Ginny.. to na pewno źle się skończy. Dużo weny, czekam na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńSuper wyszło! Szkoda, że taki krótki, ale nadrabia tajemnicami :3
OdpowiedzUsuń*górze (bo góra)
Korci mnie, żeby zapytać czy Ron będzie się z kimś spotykał i czy będzie to coś poważnego, ale... wiem że nie zdradzicie XD
Uwielbiam Blaise;a aww (wiem, dziwna jestem xd) <3
Pozdrufki -Poochie Sheeran :>
Ciekawe jaką przysługę będzie chciał Draco? :D Aż dziwne, że tak łatwo się zgodził. ;) Szkoda mi Dafnie. ;( Nienawidzę Astorii... i jeszcze ma jakąś sprawę do Rona... O.o
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że niedługo Ron i Hermi się rozstaną. No i oczywiście więcej Dramione. ;)\
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny! ;*
PS: Strasznie się ucieszyłam, jak przeczytałam, że planujesz jeszcze około 200 rozdziałów! :D
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,że teraz kom,ale po prostu brak czasu chociaz rodział 33 i 34 przeczytany.
OdpowiedzUsuńKrótko i na temat.Bardzo mnie ciekawi ta propozycja Astori.W ogóle mam nadzieję,że Ron z Hermioną się rozstaną,a Astoria niech będzie z Ronem! :D Albo ta akcja w bibliotece.! Załapał ją za rękę! Kocham ten fragment!No i Zabini i Ginny.Ehh oby dwoje takie głupki.A teraz do Pansy i Harrego.Liczę,że Harry dowie się czemu Pansy wtedy płakała no i....no niech się w końcu pocałują! Tak jak Hermiona i Draco oni też już niech się pocałują! Chce jakiegoś BUM między Granger a Malfoyem niech będzie to jakaś grubsza awantura!
**
Rodział mi się podoba tak jak 33. :)
Pozdrawiam
Heej :)
OdpowiedzUsuńNiedawno odkryłam Twojego bloga i muszę powiedzieć, że jest boski!
Czekam na więcej!
Pozdrawiam i zapraszam na bloga: http://stal-czekolada.blogspot.com/
Luna xdd
hmmm propozycja.. to nie brzmi zbyt dobrze
OdpowiedzUsuńPani Smok