Rozdział 4


 Prefekci naczelni. 



Od sytuacji w barze minęło parę dni. Ginny i Hermiona rzuciły się w wir przygotowań na nadchodzący rok szkolny, jednocześnie wciąż prowadząc te same rozmowy z Ronem i Harrym. Chłopcy byli niechętni, żeby wrócić do 
zamku. Szczególnie Harry. Hermiona podejrzewała, że ma związek ze stawieniem czoła wszystkim wspomnieniom bitwy o Hogwart. Szatynka pomagała załatwić Harry'emu i Ronowi miejsca na siódmy rok nauki w Hogwarcie, a Ginny pakowała się i rozpakowywała co najmniej dwa razy dziennie. Rudowłosa Gryfonka stresowała się ostatnim rokiem w szkole, na dodatek męczyła ją sprawa z Harrym. Postanowiła jeszcze zaczekać i odwlekała rozmowę z Potterem o kolejne dni. Jednak przytłaczała ją myśl, że ucieka przed nieuniknionym. Ich rozstanie to była tylko kwestia czasu. 

W końcu nadszedł pierwszy września. Hermiona, Ginny, Harry, Ron oraz państwo Wesleyowie stanęli na peronie dziewięć i trzy czwarte. Jak co roku przebywały tam tłumy. Pełno czarownic i czarodziei odprowadzało swoje pociechy do ekspresu Londyn-Hogwart, byli też starsi uczniowie, którzy próbowali dojść do pociągu, przepychając się przez tłumy ludzi. Ginny wzięła wdech i powiedziała:

– To do zobaczenia. – Po czym przytuliła się do rodziców. Pan Weasley dostrzegł, że oczy jego żony stały się szkliste. Zawsze tak było, gdy odprowadzali dzieci na dworzec.

– Tak, cześć mamo – dodał Ron i ucałował Molly w policzek.

– Do widzenia i bardzo dziękuje za możliwość spędzenia u państwa wakacji, to bardzo miłe - powiedziała Hermiona, jak zwykle grzeczna i taktowna.

– Och! Niechże was uściskam! – zapiała pani Weasley i po kolei przytulała Gryfonów. Gdy w końcu wypuściła Harry'ego z uścisku, chłopak powiedział:

– Dziękuje pani Wesley, dziękuje za wszystko.

Potem wszyscy odeszli w stronę pociągu. Artur Weasley z żoną jeszcze długo stali na peronie. Nie mogli uwierzyć, że te siedem lat tak szybko minęło.

– Są już dorośli – westchnął pan Weasley, obejmując żonę. Molly oparła głowę na ramieniu męża.

– Masz rację, jednak mimo wszystko nie wiem czy sobie poradzą.

– Ze szkołą? – zapytał zdziwiony mężczyzna, marszcząc brwi.

– Z uczuciami, Arturze, z uczuciami. Nie pamiętasz co nasz rocznik wyprawiał na siódmym roku?

– Mam nadzieję, że oni są trochę bardziej dorośli... – mruknął Artur Weasley, przypominając sobie czasy szkolne.

– Ja też – cicho odpowiedziała Molly, rozpamiętując początek jej płomiennego romansu z mężem. Zeszli się właśnie w trakcie ostatniego roku nauki w zamku. 

Pociąg odjechał, pozostawiając pusty peron.

***

Draco leżał na dębowym łóżku w swojej sypialni. Bawił się różdżką, testując kilka nowych zaklęć. Jego kufer stał już spakowany przy drzwiach, jednak blondyn wcale nie miał ochoty nigdzie jechać. Miał awers do tej szkoły i czuł, że dużo lepiej odnalazłby się w Dumstrangu. Jednak Narcyza nalegała na Hogwart, ponieważ jej syn był bliżej domu. Draco westchnął zniesmaczony, wiedział, że to będzie długi i męczący rok szkolny.

– Draco, przyszli twoi przyjaciele, pospiesz się, bo spóźnicie się  na pociąg – usłyszał głos Narcyzy przy drzwiach. 

– Już idę! – krzyknął w stronę drzwi. Blondyn naprawdę nienawidził Hogwartu, poza tym zastanawiało go sformułowanie „przyjaciele" z tego co pamiętał, umówił się tylko z Blaisem. Od rozmowy w barze Draco nie rozmawiał z Pansy, a jedynie te dwie osoby zaliczał do grona „przyjaciół". Chociaż jak niedawno się przekonał tak na prawdę nic nie wiedział o Parkinson. Miał tylko w głowie jakieś wyobrażenie o niej i pozostało tylko zgadywać na ile jego Pansy jest tą prawdziwą. Niechętnie zwlókł się z łóżka i podszedł do drzwi, jeszcze raz powiódł wzrokiem po pokoju i wyszedł. Schodził powoli po schodach, przy wejściu do salonu dostrzegł tył głowy Blaise'a i roześmianą Parkinson, którzy spokojnie rozmawiali z Narcyzą. Dla chłopaka to było co najmniej dziwne. Mimo wszystko nijak tego nie skomentował. Przywitał się, dość oschle, z przyjaciółmi. 

– To my poczekamy na dworze, chodź Pansy – odezwał się Blaise i pociągnął brunetkę w stronę drzwi. Chciał dać Draco i Narcyzie trochę prywatności.

– Do widzenia! – Zdążyła jeszcze krzyknąć dziewczyna w stronę mamy Draco, bo Zabini już prawie wypchał ją za drzwi rezydencji Malfoyów. Gdy zamknęli za sobą drzwi Narcyza uśmiechnęła się do syna.

– Do zobaczenia Draco – przemówiła melodyjnym głosem.

– Taa, do zobaczenia – odpowiedział chłopak i chwycił kufer lewą dłonią. Westchnął i odstawił go z powrotem, a potem zrobił te kilka kroków i przytulił się do matki. Urósł na tyle, że spokojnie mógł objąć jej kościste ciało. Oparł brodę o czubek jej głowy. 

– Poradzisz sobie beze mnie, mamo – powiedział bardzo cicho, ale Narcyza mu nie odpowiedziała. Zupełnie sobie nie radziła od zamknięcia Lucjusza w Azkabanie. Po pewnym czasie odsunęli się od siebie, a chłopak przeszedł przez drzwi, odwrócił się jeszcze i uśmiechnął w stronę kobiety, a gdy ta odwzajemniła uśmiech -  zniknął za drzwiami.

– To idziemy! – powiedziała pogodnie Pansy i chwyciła Draco drugą ręką, bo w pierwszej trzymała ciepłą dłoń Blaise'a, aportowali się na dworzec. Gdy tam dotarli zobaczyli Astorię machającą w ich stronę i Daphne, która rozglądała się po peronie, już po chwili Astoria pociągnęła młodszą siostrę za ramię w stronę trójki Ślizgonów.

– Cześć Draco – powiedziała i uściskała chłopaka, ten skrzywił się lekko, a gdy go wypuściła ze swojego uścisku przywitała się z Blaise'm. Wymownie spojrzała w stronę Parkinson. 

– Słuchaj, rozumiem, że wciąż jesteś zazdrosna o Draco, ale musisz w końcu zrozumieć, że nie masz ze mną szans. Nieoficjalnie już jesteśmy parą – Astoria zwróciła się Pansy, kątem oka zerkając na reakcje Malfoya. 

– Pierwszy raz słyszę żebyś była moją dziewczyną czy cokolwiek – mruknął znudzony Draco, patrząc z politowaniem na Astorię. Blondynka zmieszała się trochę, a  Pansy i Daphnie zachichotały.

– Śmieszy cię to? – Astoria fuknęła w stronę siostry. Nie mogła uwierzyć, że znów została upokorzona przy Malfoyu. 

– Nie, oczywiście, że nie – powiedziała Daphnie, reflektując się szybko. Wiedziała, że powinna wspierać siostrę, bo Astoria zawsze miała pod górkę. 

– To śmieszy nas wszystkich – odgryzła się Pansy.  Astoria zignorowała to kompletnie i odeszła w stronę pociągu. Daphnie uśmiechnęła się do Pansy i pobiegła za siostrą.

– Chodź Draco, bo zajmą wszystkie przedziały – powiedział Blaise i wszyscy w trójkę zaczęli się przepychać przez tłum, aby dojść do expressu Londyn-Hogwart.

***

Hermiona, Ron, Harry i Ginny zajęli jeden z przedziałów w pociągu. Chłopcy wpakowali wszystkie walizki na górne półki.

– Na Merlina! Ginny co ty masz w tej walizce? – marudził Ron, bo walizka jego siostry była tak ciężka, że ledwo ją uniósł nad głowę.

– Jak to co? Wódkę, whisky i prezerwatywy –odpowiedziała rudowłosa, wzruszając ramionami. Ronald skrzywił się z niesmakiem, a Harry parsknął śmiechem. Hermiona udawała, że w ogóle nie słyszała komentarza Ginny. Wtedy do przedziału weszła profesor McGonagall.

– Panno Granger, zapraszam do przedziału dla prefektów. – widząc, że Hermiona wymienia znaczące spojrzenia z pozostałymi, dyrektorka zaraz dodała – Bez obaw, wrócisz jeszcze do przyjaciół, to będzie krótkie spotkanie organizacyjne. Proszę za mną. – W ostatniej chwili Minerva odwróciła się na pięcie, zawahała się chwilę, ale w końcu zwróciła się do Ginny – Panno Weasley, proszę żebyś przyprowadziła do mnie Draco Malfoya i to możliwie jak najszybciej. 

Rudowłosa dziewczyna nawet nie zdążyła zaprotestować, bo McGonagall wyszła z ich przedziału.   Hermiona uśmiechnęła się przepraszająco do koleżanki i pognała za dyrektorką. Ginevra westchnęła, przekonała Rona, że nie potrzebuje obstawy, a później ruszyła na koniec wagonu. Dobrze wiedziała, które przedziały zazwyczaj zajmują Ślizgoni. Idąc korytarzem, młoda panna Weasley natknęła się na Pansy.

– Szukasz czegoś, albo kogoś? – zapytała Parkinson, unosząc wyżej brew. Zazwyczaj tylko zgubieni pierwszoroczni zapuszczali się w pobliże przedziałów zajmowanych przez ostatnie roczniki z domu Salazara. 

– Właściwie tak – odpowiedziała Gryfonka, co jeszcze bardziej zdziwiło Parkinson. – Szukam Malfoya, McGonagall chce go widzieć.

– Okej, iść z tobą? Siedzi w ostatnim przedziale. 

– Dzięki, nie trzeba – mruknęła Ginny, choć była w szoku, że Parkinson zaproponowała jej pomoc. 

– Nie ma za co – rzuciła Ślizgonka. Panna Wesley całą drogę zastanawiała się co się stało tej dziewczynie, nigdy jeszcze nie widziała żeby Ślizgonka, zwłaszcza Parkinson, była taka miła dla Gryfonów. Rudowłosa dziewczyna w lekkim szoku doszła do przedziału, w którym siedział Draco i rozmawiał z Blaisem. Ginny otwarła drzwi przedziału i weszła do środka.

– McGonagall powiedziała, że masz przyjść do przedziału dla prefektów. Nic więcej nie mówiła, ale to pewnie z przodu pociągu  – oznajmiła i już miała wyjść z przedziału, ale ktoś złapał ją za nadgarstek. Odwróciła głowę i zobaczyła dłoń Zabiniego, który zacisnął palce wokół jej nadgarstka. 

– Puść mnie – warknęła gniewnie.

– Nie chcesz ze mną zostać? – zapytał brunet, uśmiechając się kpiąco. Ginny prychnęła. 

– Raczej nie – rzuciła, wyrywając rękę z jego uścisku – No rusz się Malfoy! – dodała, widząc, że blondyn wciąż siedzi na swoim miejscu. 

–  Nie będzie mi rozkazywać jakaś zdrajczyni krwi – powiedział melancholijnie. Swoim tonem i zachowaniem tak wpienił rudowłosą Gryfonkę, że Ginny sięgnęła po różdżkę, ale zanim wypowiedziała jakieś zaklęcie Zabini chwycił jej różdżkę i uniósł wysoko ponad swoją głowę. 

– Stary lepiej idź, nie wiem jak długo ją powstrzymam – zażartował Blaise, czując na sobie mordercze spojrzenie Weasleyówny. 

– Lepiej idź! – Warknęła Ginevra. Draco powoli podniósł się z kanapy i wyszedł z przedziału, rzucając kpiący śmieszek Gryfonce. Dziewczyna zachodziła w głowę jak odzyskać różdżkę i jednocześnie nie skakać wokół Zabiniego jak posłuszny piesek. Gryfonka wiedziała, że Blaise tylko na to czekał. 

– Oddawaj moją różdżkę – powiedziała spokojnie Ginny, wystawiając otwartą dłoń w stronę chłopaka. Zabini niechętnie oddał jej własność. Jednak szybko odzyskał dobry nastrój. 

– Czego się szczerzysz? – warknęła zirytowana Ginny. Czuła, że to kolejny podstęp.

– Bo jeśli szczęście dopisze będziemy razem mieszkać – powiedział chłopak i jeszcze bardziej się ucieszył, widząc minę Gryfonki.

– O czym ty znowu mówisz? – Dziewczyna zastanawiała się, czy warto zaczynać ten temat, jednak jej wrodzona ciekawość wzięła górę. Zajęła miejsce naprzeciwko Ślizgona, bo ta informacja tak ją przytłoczyła, że aż musiała usiąść. Zabini milczał, jakby chciał sprowokować Gryfonkę do rozpoczęcia konwersacji.

– No więc? Czekam na wyjaśnienia – powiedziała dziewczyna, zakładając nogę na nogę.

– Myślę, że Hermiona jest prefektem naczelnym – odezwał się brunet.

– No i...? Tyle to ja też wiem. – Uniosła pytająco brew.

– Teraz zgadnij kto jest drugim prefektem. – Blaise uśmiechnął się ponownie, widząc szok w oczach Ginny. Panna Weasley dopiero teraz połączyła wątki.  Przeczesała ręką włosy i wzięła głęboki oddech. To chyba jakaś kpina! Przeszło jej przez myśl.

– Dlatego miałam go zawołać? Malfoy jest prefektem i pewnie ty będziesz jego współlokatorem, a zazwyczaj prefekci mają wspólne dormitorium, więc skoro ja mieszkam z Hermioną to znaczy, że... – dalsza część zdania nie przechodziła jej przez usta. Posłała mu spojrzenia z pode łba, jakby to była wina Ślizgona. Blaise milczał, delektując się szokiem jaki wywołał na twarzy dziewczyny.

– McGonagall nie pozwoli na coś takiego. My się tam pozabijamy... – Blaise wzruszył ramionami. 

– Tak, ale czy przypadkiem nie miało być jakiegoś porozumienia między domami? Myślę, że McGonagall poprze ten fantastyczny pomysł, bo to pomoże dogadać się dwóm rywalizującym od zawsze domom, bla, bla bla...

– Ale przecież... To okropny pomysł! – wykrzyknęła Ginny.

– Nie wiem czemu Draco ma takie same zdanie na ten temat...

– A co? Może mi jeszcze powiesz, że tobie podoba się ten pomysł? – zakpiła.

– Oczywiście, niby dlaczego nie?

– Może dlatego, że to nie ma prawa się udać! Przecież ja z tobą nie wytrzymam całego roku szkolnego w jednym dormitorium, a co dopiero Hermiona z Malfoyem przecież oni się nienawidzą.

– Wiesz, moja matka nienawidziła swoich pierwszych trzech mężów – rzucił kpiąco. Gryfonka wstała, miała dość nowości na dziś.

– Ale to coś innego. Ten pomysł nie ma prawa się udać. Ja wychodzę – powiedziała jeszcze i opuściła przedział.

– Jeszcze zobaczymy – mruknął do siebie Blaise. Przy wzmiance o matce przypominał sobie, o bardzo niewygodnej sprawie. Kazano mu się ożenić, gdy tylko ukończy szkołę. Od dawna wiedział, że Zofia Zabini była niespełna rozumu, ale to brzmiało jak najgorszy z jej dotychczasowych wymysłów. W dodatku jego matka zagroziła, że pozbawi go całej fortuny Zabinich, jeśli tylko chłopak się jej sprzeciwi. Blaise został postawiony pod ścianą, nie wyobrażał sobie życia bez dotychczasowych luksusów. Chłopak nie był pewien czy w ogóle chce znaleźć żonę, a co dopiero w takim wieku? Oczywiście matka znalazła mu kandydatkę, jednak Ślizgon postanowił działać na własną rękę. I chyba w końcu znalazł rozwiązanie swojego problemu. 

*

Draco szedł korytarzem i zastanawiał się jak Blaise poradzi sobie z tą Weasley. Malfoy wiedział, że wszyscy Weasleyowie są cięci na Ślizgonów i vice versa. Chociaż młody Malfoy widział pewien błysk w oku przyjaciela, kiedy Ginny pojawiła się w ich przedziale, a to nigdy nie zwiastowało niczego dobrego. Blondyn nawet nie zauważył, kiedy doszedł do przedziału dla prefektów. Przez szybę widział Granger dyskutującą z McGonagall. Wyciągnął rękę w stronę klamki i odsunął drzwi. Usłyszał jeszcze kilka ostatnich słów wypowiedzianych przez Gryfonkę, a potem rozmowa ucichła.

– Pan Malfoy, nareszcie, w takim razie możemy zaczynać – odezwała się dyrektorka, żeby przerwać niezręczną ciszę, która zapanowała w przedziale po wejściu Ślizgona. Chłopak zasunął za sobą drzwi i oparł się o nie.

– No więc chciałam pokrótce przedstawić wam wasze obowiązki. – Minerwa spojrzała kolejno na swoich uczniów, ale ich miny nie wróżyły niczego dobrego. Odchrząknęła.

– Posłuchajcie, z odznaką prefekta naczelnego wiążą się różne  zobowiązania, ale również ulgi czy udogodnienia. Nie chciałabym, żeby którekolwiek z was – tu zerknęła wymownie na Malfoya – traktowało ten tytuł jak karę. Ciało pedagogiczne wybrało właśnie was, bo uważamy, że będzie to doskonała okazja do współpracy, że jesteście w stanie czegoś się od siebie nauczyć. Czy mogę przejść do waszych obowiązków? – Hermiona skinęła głową, więc McGonagall kontynuowała:

– Oczywiście obowiązkowe patrole w co drugi dzień tygodnia. Mimo że Hogwart jest całkowicie bezpieczny, chcemy podtrzymać tradycję, a kilka szlabanów za włóczenie się po nocy z pewnością ostudzą zapał młodszych roczników. Oczywiście nie przesadzajcie z tymi szlabanami, aczkolwiek proszę, żebyście traktowali to poważnie. 

– A będziemy mieli osobne patrole? – zapytała z nadzieją w głosie Hermiona, Draco jedynie prychnął, widząc dokąd to wszystko zmierza. 

– Nie panno Granger, wszystkie patrole zawsze odbywają się w parach. To ze względów bezpieczeństwa. Może się zdarzyć, że w wyniku niespodziewanych okoliczności któreś z was  będzie odbywało parol samotnie lub w ogóle patrol zostanie odwołany. Dalej, sprawa dormitorium, więc w listach, które otrzymaliście było napisane, że każde z was może zamieszkać z jakąś drugą osobą. To w ramach benefitów, wiążących się z pozycją prefekta naczelnego. Czy zdecydowaliście na współlokatorów?

– Tak. – Hermiona i Draco odpowiedzieli w tym samym czasie.

– Doskonale, kogo wybrała panna Granger?

– Ginny Wesley.

– A pan panie Malfoy?

– Blaise Zabini. 

– Dobrze, wiecie, że naginam trochę zasady, ale myślę, że przyjaciele pomogą wam się zaaklimatyzować. Wasze dormitorium znajduje się na czwartym piętrze, oczywiście sypialnia chłopców i dziewcząt znajdują się w osobnych częściach dormitorium, nie muszę chyba dodawać, że panowie nie mają wstępu do... – Hermiona przerwała dyrektorce:

– Ale czy to musi być wspólne dormitorium? – Niemal jęknęła błagalnie.

– Panno Granger rozmawiałyśmy na ten temat i obawiam się, że tak. Hasło będzie zmieniane co miesiąc, aktualne brzmi „współpraca".

Nauczycielka popatrzyła znacząco na Hermionę, a później Draco. Kiedy żadne nic nie powiedziało, ciągnęła dalej:

– W tym roku Hogwart uczestniczy w wymianie międzyszkolnej, ale o szczegółach dowiecie się później, nie jestem w ogóle pewna, czy to właśnie wy będziecie reprezentować szkołę. Jako prefekci naczelni możecie dodawać i odejmować punkty innym uczniom, oczywiście w granicach rozsądku – tu profesor McGonagall spojrzała na Malfoya – Dodatkowo chciałabym, żebyście na prawdę nie traktowali ani wspólnego dormitorium, ani patroli jak czegoś przykrego. Podejdźcie do tego profesjonalnie, jesteście już dorośli i wierzę, że będziecie potrafili współpracować. Jeśli chodzi o sprawy organizacje to chyba wiecie już wszystko. Wspomnę o was w trakcie ceremonii otwarcia, natomiast teraz jesteście wolni. – McGonagall wstała ze swojego miejsca, a Draco przepuścił ją w drzwiach. Dyrektorka udała się do wagonu nauczycielskiego, zostawiając nastolatków w nieprzyjemnej ciszy. Hermiona również wstała, nie chciała siedzieć z Malfoyem w ich własnym przedziale. Nie potrzebowała tego, wolałaby spędzić ten czas z przyjaciółmi. 

– Nie będę ci niczego ułatwiać, Granger – odezwał się Draco po krótkiej chwili. Dziewczyna wyżej uniosła jedną brew. 

– Nigdy niczego mi nie ułatwiałeś, między nami nic się nie zmieniło. 

– Oczywiście, że nie. Nadal gardzę tobą, Potterem i resztą tej waszej śmiesznej... 

– Nie chcę mi się tego słuchać – przerwała mu Hermiona, krzyżując ręce na piersi – Po prostu nie wchodź mi w drogę. Żadne z nas nie jest zadowolone z tej sytuacji, ale skoro już tu jesteśmy to postaraj się być mniejszym bucem i wszystko będzie dobrze. 

– Jesteś straszną jedzą, Granger, ale zgadzam się. Po prostu nie wchodźmy sobie w drogę. Do zobaczenia podczas uczty – rzucił na odchodne Draco, a potem opuścił przedział. W drodze do Hogwartu zastanawiał się jak wytrzyma z Granger cały ten czas. 





Przeraźliwie nudny rozdział, chociaż w postprodukcji dodałam szczyptę dramione na sam koniec. Wiem, że wątek prefektów i wymiany jest oklepany, ALE musicie dać mi sznsę, obiecuję, że takiej wymiany z uczennicami z Francji się nie spodziewacie. A prefekci? No cóż, w ciągu roku szkolnego zdążą się zmienić kilka razy... Dajcie znać, którym postaciom kibicujecie! 

Xoxo Pani M.







Komentarze

  1. Tak, akcja nabiera tempa. Niestety (z niechęcią to piszę), ale zauważyłam że robisz literówki w nazwiskach bohaterów.
    Ginny Weasley, a nie Ginny Wesley
    Blaise Zabini, a nie Blaise Zambini

    Pozdrawiam Sabio :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż.. Post ogólnie ok, fajnie, że akcja nabiera tempa. Wymiana międzyszkolna? Dość oklepany temat, czytałam parę blogów z ową wymianą. Mam nadzieję, że Twoja wymiana będzie bardziej oryginalna.
    Ressa

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytajcie dalej, akcja rozkręca się w kolejnych rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje że to dopiero początek.
    Sama Wiesz Kto

    OdpowiedzUsuń
  5. ;* będzie niezła jadka xD nie mogę się doczekać :D zmiatam czytać . Weny ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się niezła współpraca :D hahahaha :* do 5!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lecę czytać dalej ;)
    hermioneaan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. noo to sie nieźle zapowiada :D

    Pani Smok

    OdpowiedzUsuń
  9. Współpraca hahah <3 Jak ja kocham iriniczne żarty XDD Lecę czytać następny rozdział!
    Pure

    OdpowiedzUsuń
  10. No zapowiada się ciekawy rok. Myślę, że na pewno nie będzie się nam nudzić. Połączenie tej czwórki jest... wybuchowe :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty